Aby lepiej rozumieć tematykę polskiej konspiracji niepodległościowej na Wołyniu w czasie II wojny światowej warto znać specyfikę narodowościową omawianego regionu. Województwo wołyńskie, obejmujące powierzchnię 35 754 km2, wchodzące w granice II Rzeczpospolitej składało się z jedenastu powiatów: dubieńskiego, horochowskiego, kostopolskiego, kowelskiego, krzemienieckiego, lubomelskiego, łuckiego, ostrogskiego, rówieńskiego, sarneńskiego, włodzimierskiego oraz zdołbunowskiego. Według spisu powszechnego z roku 1931 r. województwo wołyńskie zamieszkiwało 2 085 574 osób. Większość z nich stanowili Ukraińcy – 68%, czyli 1 418 324 ludzi. Drugą grupą narodowościową pod względem liczebności byli Polacy – 16.6%, czyli 346 640 ludzi. Po nich znajdowali się Żydzi – 9.9%, czyli 205 545 ludzi. Ostatnimi grupami narodowościowymi byli Białorusini i Rosjanie, którzy razem nie przekraczali 2% ludności regionu. Polacy zatem stanowili wyraźną mniejszość. W trakcie dwudziestolecia międzywojennego na skutek rozbieżności interesów narodowych wyrosły liczne konflikty między zamieszkującymi Wołyń Polakami i Ukraińcami. W obliczu takiego stanu rzeczy kwestią oczywistą stało się, że wołyńska konspiracja niepodległościowa może oprzeć się prawie wyłącznie na żywiole polskim.
Zalążki polskiej konspiracji niepodległościowej na terenie przedwojennego województwa wołyńskiego zaczęły się pojawiać tuż po zakończeniu kampanii wrześniowej w 1939 r. Wołyń został włączony w strukturę organizacyjną powołanej w okupowanej przez Niemców Polsce centralnej Służby Zwycięstwu Polski (SZP), później przemianowanej na Związek Walki Zbrojnej (ZWZ). Tereny Wołynia zostały włączone do Obszaru nr 3 – Lwów ZWZ, w którego skład wchodziły cztery Okręgi:
Pierwszym komendantem Okręgu Wołyńskiego SZP-ZWZ był Kazimierz [Tadeusz] Majewski „Grzbiet”, „Szmigiel”, „Maj”, który objął to stanowisko w styczniu bądź lutym 1940 r. [2]. W ciągu kilku kolejnych miesięcy organizował wołyńskie grupy konspiracyjne w Równem, Łucku, Kowlu, Zdołbunowie i Włodzimierzu Wołyńskim [3]. Niestety już 31 maja 1940 r. „Szmigiel” został aresztowany przez NKWD na skutek zdrady swojego współpracownika – Bolesława Zymona „Bolka” [4]. Wraz z nim do sowieckich więzień trafiło ok. 50 wiodących konspiratorów z Wołynia, co sparaliżowało rozwój struktur podziemnych na tamtych terenach. Wśród aresztowany byli: Bronisław Bąk, Antoni Hermaszewski, Piotr Marzecki, Dionizy Kasprzycki, Zbigniew Sierakowski, Marceli Kazimierczak „Marceli”, Henryk Sokołowski, Bronisław Rumel, Jadwiga Trautman, Janina Sułkowska, Stanisław Ziętara. Sowiecki terror, przymusowe wcielenia polskiej młodzieży do Armii Czerwonej oraz masowe wywózki ludności polskiej w głąb Związku Sowieckiego skutecznie uniemożliwiały działalność wołyńskiej konspiracji aż do czerwca 1941 r., kiedy wybuchła wojna między III Rzeszą a ZSRS.
Wraz z atakiem Niemiec hitlerowskich na ZSRS granica niemiecko-sowiecka, ustalona na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow, przechodząca przez środek przedwojennych ziem polskich przestała istnień. W związku z tym Komenda Główna ZWZ w Warszawie zaczęła wysyłać na Wołyń swoich emisariuszy (Brunon Rolke „Aspik”, Jan Wyszomirski „Mirek”, Longin Dąbek-Dębicki „Bohun”, „Jarosław”, Michał Zamecki, Jan Mazurek „Jawor”, Jan Kubicki „Józefinka”) w celu zorganizowania na tamtejszych terenach polskich siatek konspiracyjnych. Pierwsze tego typu ośrodki zostały zawiązane we Włodzimierzu Wołyńskim, Kowlu, Łucku i Równem, często z pomocą oficerów i podoficerów przedwojennej 13 Kresowej Dywizji Piechoty [5]. W ten sposób były organizowane zręby terenowych struktur przyszłego Okręgu Wołyń ZWZ-AK.
Niezależnie od struktur terenowych ZWZ-AK na Wołyniu powstających w drugiej połowie 1941 r. została zorganizowana siatka wywiadowcza o kryptonimie „Wołyń-Wschód” podlegająca bezpośrednio KG ZWZ-AK [6]. Jej głównym organizatorem był Józef Roman „Styrski”, który założył komórki wywiadowcze w Kowlu, Równem, Kostopolu i Zdołbunowie, rekrutując swoich współpracowników spośród pracowników kolei (m.in. Zbigniew Kabała „Barski”, Roman Kuncewicz „Romek”, Irena Baranowska „Marica”, Romuald Flacha, Feliks Czarnecki, Piotr Czepirski, Eugeniusz Pomorski). Wywiadowcy obserwowali ruchy niemieckich wojsk, określali miejsca ich przeznaczenia, pozyskiwali informacje z niemieckich urzędów, badali nastroje wśród ludności Wołynia, organizowali pocztę konspiracyjną przy użyciu ruchu kolejowego. Siatka „Styrskiego” działała do połowy 1943 r., kiedy jej komórki wchłonęła struktura terenowa AK.
Kolejną organizacją funkcjonującą niezależnie od struktur terenowych ZWZ-AK na Wołyniu była komenda odcinka II „Wachlarza” [7]. Mieściła się ona w Równem. Do jej ścisłego kierownictwa należeli m.in. Jan Piwnik „Ponury”, Tadeusz Klimowski „Klon”, Jan Rogowski „Czarka”, Piotr Bogacki „Francuz”, „Janusz”, Kazimierz Bessendowski „Halin”. Do końca 1942 r. żołnierze odcinka II (m.in. Antoni Wróblewski „Sęp”, Lech Łada „Żagiew”, Bolesław Nawrocki, Władysław Dziuba „Śruba”, Stanisław Możejko „Sędzimir”, Franciszek Pukacki „Gzyms”, Andrzej Buchman „Korsak”, Władysław Łaszczyk „Telegraf”, Władysław Kochański „Bomba”, Józef Ostoja-Gajewski „Tomek”) dokonali szeregu aktów dywersji na wołyńskich szlakach drogowych i kolejowych, które były wykorzystywane przez Niemców do zaspokajania potrzeb frontu wschodniego. Po 1942 r. wołyńskie struktury „Wachlarza” włączono do akowskiego Kedywu.
Tymczasem na przełomie 1941 i 1942 r. struktury terenowe ZWZ-AK na Wołyniu stale się powiększały. Jednakże w lipcu 1942 r. Brunon Rolke „Aspik”, pełniący obowiązki nieformalnego dowódcy wołyńskich komórek konspiracyjnych AK, został zmuszony do opuszczenia Wołynia [8]. Zachodziło ryzyko jego schwytania przez niemieckie służby bezpieczeństwa, które przeprowadzały w tamtym czasie falę aresztowań wśród wołyńskich członków AK [9]. Jego obowiązki przejął tymczasowo Józef Guźniczak „Fiedia”. Wówczas, kierując się przekonaniem, że restrukturyzacja zapobiegnie dalszym aresztowaniom KG AK podjęła decyzję o wyodrębnieniu Okręgu Wołyń spod jurysdykcji Obszaru Lwowskiego AK. Od sierpnia 1942 r. Okręg Wołyń został podporządkowany bezpośrednio Komendantowi Głównemu AK [10]. Pierwszym komendantem Okręgu Wołyń AK został mianowany we wrześniu 1942 r. Kazimierz Bąbiński „Luboń”, który do tamtego czasu piastował funkcję szefa Wydziału Wyszkolenia Piechoty w KG AK [11].
W ciągu kolejnych miesięcy „Luboń”, zorientowawszy się w sytuacji w terenie, rozpoczął wysyłanie na Wołyń zaufanych oficerów w celu objęcia przez nich stanowisk dowódczych w poszczególnych inspektoratach rejonowych AK. Komendant Okręgu AK Wołyń miał przygotować kadry wojskowe przeznaczone do podjęcia walki z Niemcami w odpowiednim momencie ustalonym przez KG AK oraz Rząd RP na Uchodźstwie. Tymczasem już w pierwszych miesiącach 1943 r. do „Lubonia” dostarczane były niepokojące meldunki o zagrożeniu polskiej ludności cywilnej zamieszkującej Wołyń. Niepokój informatorów wzbudzała aktywność nacjonalistów ukraińskich. Wobec tego zagrożenia Okręgowa Delegatura Rządu Wołyń, cywilny pion organizacyjny reprezentujący Rząd RP na Uchodźstwie, w osobie Kazimierza Banacha „Jana Linowskiego” zabiegała u „Lubonia”, aby w plany wołyńskiej AK włączyć ochronę polskiej ludności cywilnej oraz wsparcie dla organizowanych polskich samoobron w obliczu nadchodzących ataków ze strony Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) [12]. W związku z tym, że uwaga komendanta „Lubonia” skupiała się głównie na wysiłku przygotowania wojska do walki z okupantem niemieckim powstał konflikt między wołyńską Delegaturą Rządu a AK. Spór pomiędzy “Linowskim”, a “Luboniem” był na tyle poważny, że dyskusję musiał rozstrzygnąć sam Komendant Główny AK. Stefan Rowecki „Grot” stanął po stronie “Linowskiego” i nakazał “Luboniowi” włączyć do zadań wołyńskiej AK wsparcie polskich samoobron [13].
W pierwszej połowie 1943 r. doszło do kolejnego sporu pomiędzy wołyńską AK a tamtejszą administracją Delegatury. Tym razem chodziło o kwestie kadrowe. Komendant „Luboń” zakładał rekrutację w szeregi AK wszystkich żołnierzy zdolnych do podjęcia walki. W związku z tym ludzie włączani do AK byli jednocześnie często zaangażowani w struktury organizacyjne wołyńskiej Delegatury. Wobec tego faktu nastąpiła znaczna polaryzacja między “Linowskim”, a “Luboniem”. Pomimo tego, „Luboń” sukcesywnie powiększał zaplecze kadrowe wołyńskiej AK, co pozwoliło ujednolicić struktury Okręgu Wołyń w lecie 1943 r.
Funkcję nadrzędną w Okręgu Wołyń pełniła Komenda Okręgu o kryptonimie „Konopie” [14]. Jego komendantem był Kazimierz Bąbiński „Luboń”. Stanowisko szefa sztabu piastował do kwietnia 1943 r. Antoni Żochowski „Tol”, następnie jego miejsce zajął Stanisław Piaszczyński „Bohun”. Pracami kwatermistrzowskimi kierował Feliks Sawicki „Szczęsny”. Oddziałem II zajmującym się wywiadem i kontrwywiadem dowodził Stanisław Piaszczyński „Bohun”. Jego zastępcą był Kazimierz Rzaniak „Garda”. Szefem prac Oddziału III ds. operacyjnych był Tadeusz Klimowski „Klin”. Oddział IV jako taki nie został powołany. Komórkami Oddziału V, zajmującego się łącznością, przewodzili w różnych okresach m.in. Romuald Sylwanowicz „Góral”, Kazimierz Fuhrman „Bratek”, Adelajda Połońska „Ada” oraz Józef Figórski „Kos”. Szefem Oddziału VI, do zadań którego zaliczała się propaganda, była Zofia Sujkowska „Kora”. Stała ona na czele wołyńskiego Biura Informacji i Propagandy. Osobą odpowiedzialną za działania legalizacyjne był Jan Leśniak „Marian”. Osobą kierująca obsługą zrzutów był Zbigniew Ścibor-Rylski „Motyl”. Szefową kancelarii Kamila Plewako “Wacława”. Szyfrantką Leontyna Paprocka “Lonia”. Szefem służby sanitarnej Jan Matulewicz “Sęp”. Osobami zajmującymi się transportem i magazynowaniem leków zajmowali się: Henryka Holcówna “Kreska”, Janina Siemaszko “Kropka”, Władysław Łenyk “Poker”.
Okręgowi Wołyń AK podlegały cztery inspektoraty rejonowe:
I. Inspektorat Rejonowy AK Kowel kryptonim „Kuźnia” lub „Gromada” [15]. Na jego czele, pełniąc funkcję inspektora rejonowego, stał Jan Szatowski „Kowal”. Dysponował on własnym sztabem, w skład którego wchodzili: zastępca inspektora Michał Fijałka „Sokół”, oficer organizacyjny Stanisław Kądzielawa „Kania” (do września 1943 r.), a następnie Kazimierz Samotyja-Lenczewski „Strzemieńczyk”, kwatermistrz Jakub Kończakowski, oficer Kedywu Walery Krokay „Murawa” „Siwy”, oficer broni Stefan Lewczuk „Jeleń”, oficer wywiadu Franciszek Gremski, oficer łączności technicznej Zygmunt Janowski „Drut”, kierownik łączności operacyjnej Halina Noskowska „Grażyna”, nadzorujący służbę zdrowia Władysław Zagórski „Osiemnastka”, nieznany z imienia lekarz nazwiskiem Cyma oraz Edward Krotkiewski „Sfinks”, Janina Włodarska “Helena”, “Dana”, Janina Szmagalska “Idylla”.
W skład Inspektoratu wchodziły trzy obwody (powiaty):
Oprócz wyżej wymienionych trzech obwodów Inspektoratowi Rejonowemu AK Kowel podlegał również Samodzielny Obwód AK Sarny. Jego komendantem był Władysław Rydzewski „Kobus”. Rejon sarneński był trudnym terenem dla konspiracji polskiej ze względu na rozproszenie mieszkających na jego terenie Polaków oraz bardzo aktywnie działające grupy sowieckich i banderowskich ugrupowań zbrojnych. Nie był wobec tego tak rozwinięty, jak pozostałe obwody Inspektoratu Kowelskiego. Wiadomo jednak, że na jego terenie działał oddział dywersyjny Tadeusza Kuphala „Gustawa”. Do końca 1943 r. na terenie Inspektoratu Rejonowego AK Kowel działało kilka polskich oddziałów partyzanckich mających za zadanie nie tylko walkę z niemieckim okupantem, ale przede wszystkim obronę polskiej ludności cywilnej nękanej atakami ukraińskich nacjonalistów [16]. Były to następujące oddziały: Oddział Partyzancki „Jastrząb” dowodzony przez Władysława Czermińskiego „Jastrzębia” (utworzony w lipcu 1943 r.), Oddział Partyzancki „Sokół” dowodzony przez Michała Fijałkę „Sokoła” (utworzony w sierpniu 1943 r.), Oddział Partyzancki “Kania” dowodzony przez Stanisława Kądzielawę “Kanię” (utworzony w lipcu 1943 r.), Oddział Partyzancki “Kord” dowodzony przez Kazimierza Filipowicza “Korda” (utworzony we wrześniu 1943 r.; szefową służby sanitarnej była Michalina Wojciechowska “Zorza”).
II. Drugim był Inspektorat Rejonowy AK Łuck o kryptonimie „Łuna” lub „Osnowa” [17]. Na jego czele, pełniąc funkcję Inspektora Rejonowego, stał Leopold Świkla „Adam”. Dysponował on własnym sztabem, w skład którego wchodzili: zastępca inspektora Jerzy Aleksandrowicz „Czyżyk”, „Gołąb”, oficer organizacyjny Zygmunt Kulczycki „Ząb”, „Olgierd”, oficer personalny Karol Kopiec, szef dywersji Wacław Kopisto „Kra”, szef wywiadu Wacław Kosidło „Andrzej”, szef łączności operacyjnej Wiktor Popławski „Nasturcja”, a następnie Zbigniew Rakowski „Start”, szef łączności konspiracyjnej Maria Ludowicz-Gładkowska „Zoja”, a następnie Barbara Kulczycka „Grażyna”, szef legalizacji Józef Wójcik „Zgrzyt”, „Iwan”, szef zaopatrzenia Władysław Anuszkiewicz „Samson”, szef kancelarii Anna Siemienowska „Wiktoria”. W skład inspektoratu wchodziły cztery obwody (powiaty):
Do końca 1943 r. na terenie Inspektoratu Rejonowego AK Łuck działały dwa polskie oddziały partyzanckie podejmujące akcje dywersyjne przeciwko okupantowi niemieckiemu oraz prowadzące działalność wymierzoną przeciwko ukraińskim nacjonalistom. Był to Oddział Partyzancki „Łuna” pod dowództwem Jana Rerutko „Drzazgi” (utworzony w maju 1943 r.; szefem służby sanitarnej był N Steciuk “Piąty”) oraz Oddział Partyzancki „Piotruś” pod dowództwem Władysława Cieślińskiego „Piotrusia Małego” (utworzony w sierpniu 1943 r.; szefem służby sanitarnej był Zygmunt Podpilski) [18].
III. Trzecim był Inspektorat Rejonowy AK Równe o kryptonimie „Browar” [19]. Na jego czele, pełniąc funkcję Inspektora Rejonowego, stali kolejno: Tadeusz Klimowski „Klon”, „Halka” (do lipca 1943 r.), Stanisław Możejko „Sędzimir” (do lutego 1944 r.), Stanisław Walento „Polus” (od lutego 1944 r.). Inspektorzy dysponowali sztabem, w skład którego weszli: oficer organizacyjny Kazimierz Bessendowski „Sowa”, „Halin”, oficer operacyjny i szef dywersji Piotr Bogacki „Francuz”, szef wywiadu i informacji Bolesław Nawrocki „Rybak”, a następnie Józef Żebrowski „Karlik”, szef łączności konspiracyjnej Władysław Laszczyk „Telegraf”, kwatermistrz Antoni Wróblewski „Mecenas”, „Sęp” a następnie Emil Kargol „Ciemny”, szef służby sanitarnej Edward Tomaszewicz „Wilczur”, „Tomasz”. W skład inspektoratu wchodziły trzy obwody (powiaty):
Do końca 1943 r. na terenie Inspektoratu Rejonowego AK Równe działały trzy polskie oddziały partyzanckie podejmujące akcje dywersyjne przeciwko okupantowi niemieckiemu oraz prowadzące działalność wymierzoną przeciwko ukraińskim nacjonalistom. Był to Oddział Partyzancki „Gzyms” pod dowództwem Franciszka Pukackiego „Gzymsa” (szefową służby sanitarnej była NN “Czarna Marysia”, “Królowa”), Oddział Partyzancki „Bomba” dowodzony przez Władysława Kochańskiego „Bombę”, „Wujka” (utworzony w lipcu 1943 r.; szefem służby sanitarnej był Stanisław Sulimski) oraz Oddział Partyzancki „Ryszard” dowodzony przez Ryszarda Walczaka „Ryszarda” (utworzony w lipcu 1943 r.) [20].
IV. Czwartym był Inspektorat Rejonowy AK Dubno o kryptonimie „Dąbrowa” [21]. Był to najsłabiej rozwinięty organizacyjne inspektorat z powodu małego odsetka Polaków tam żyjących. Na jego czele, pełniąc funkcję Inspektora Rejonowego, stał Jan Józefczak „Hruby”, „Leśny Dziadek” (do lata 1943 r.), następnie Witold Bronowski „Kobro”. Inspektor dysponował swoim sztabem, w skład którego wchodzili: oficer organizacyjny Józef Głąb „Szum”, oficer broni Stanisław Wawrzyńczak. Na Inspektorat składały się dwa obwody (powiaty):
Do końca 1943 r. na terenie Inspektoratu Rejonowego AK Dubno nie działały żadne polskiego oddziały partyzanckie.
Szacuje się, że liczba konspiratorów zaangażowanych w podziemiu Okręgu Wołyń AK osiągnęła w szczytowym momencie 8 tysięcy ludzi.
Wybuch 2. wojny światowej stanowił swoistą cezurę w dziejach Wołynia, województwa, w którym, zgodnie z oficjalnym danymi, był najmniejszy odsetek ludności Polski. Początkowo zresztą jedynym przejawem działań wojennych były nasilające się naloty Luftwaffe. Obejmowały one jednak przede wszystkim wielkie miasta takie jak Łuck, Równe czy Włodzimierz Wołyński. Po agresji ZSRS miejscowa ludność ukraińska wystąpiła przeciwko Polakom, atakując zarówno cywilów jak i oddziały wojskowe. Sytuacja uległa pewnemu uspokojeniu po zajęciu tego terenu przez Armię Czerwoną[22].
Wojna niemiecko-sowiecka w 1941 r. rozpoczęła nowy etap w dziejach Wołynia jak i jego polskich mieszkańców. Polska ludność, która jeszcze pozostała na tym terenie po masowych sowieckich deportacjach liczyła, że jej sytuacja ulegnie poprawie. Tak się nie stało. Wręcz odwrotnie, położenie Polaków w pierwszych miesiącach okupacji niemieckiej bardzo szybko zaczęło się pogarszać. Jeszcze w lipcu i sierpniu 1941 r. dokonano masowych egzekucji inteligencji polskiej i żydowskiej w Krzemieńcu, Kostopolu, Dubnie, Klewaniu oraz kilku innych miejscowościach. Aresztowania i egzekucje przeprowadzano na podstawie specjalnych list proskrypcyjnych, sporządzonych przez miejscowych działaczy OUN najprawdopodobniej jeszcze przed wybuchem wojny[23]. Warto zwrócić uwagę, że zmiana okupanta spowodowała równocześnie znaczny wzrost przestępczości. Dawną polską policję zlikwidowali Sowieci, a formacje policyjne utworzone przez władze okupacyjne zajmowały się przede wszystkim ochroną niemieckich interesów, a nie zwalczaniem przestępczości. Do spadku poziomu bezpieczeństwa przyczynił się też bardzo łatwy dostęp do broni palnej:
Wielka była […] pokusa, by ten czas wykorzystać do wyrównywania zadawnionych porachunków sąsiedzkich, a nawet rodzinnych i z pewnością wielokrotnie dochodziło do aktów krwawej zemsty. Że zaś bywały to porachunki między członkami różnych narodowości (nawet w ramach jednej rodziny) – odbierano je nieraz jako akty terroru politycznego. Podobnie byle rabuś mógł przedstawiać się chłopom jako partyzant – obojętne, polski lub ukraiński – a chłopi na ogół nie byli w stanie tego sprawdzić[24].
W początkowym okresie niemieckiej okupacji trudno zresztą mówić o jakichś działaniach obronnych. Ukraińska akcja skierowana przeciwko ludności polskiej stanowiła ogromne zaskoczenie tak dla komendanta okręgu Wołyń, jak i Delegata Rządu na województwo Wołyńskie. Struktury polskiej konspiracji były jeszcze zbyt słabe, aby móc podjąć przeciwdziałanie. Reakcję utrudniały również spory kompetencyjne między delegatem rządu Kazimierzem Banachem ps. „Jan Linowski” a komendantem okręgu płk. Kazimierzem Bąbińskim „Luboń”. Ten pierwszy nie tylko chciał organizować samoobronę w oparciu o działaczy i zwolenników ruchu ludowego, ale także dążył do negocjacji ze stroną ukraińską w duchu polityki wojewody Henryka Józewskiego. Okazało się to fatalnym błędem. W połowie lipca 1943 r. wysłani na negocjacje przedstawiciele delegatury Zygmunt Rumel ps. „Poręba” oraz Krzysztof Markiewicz ps. „Czart” „Boruta” zostali w bestialski sposób zamordowani przez banderowców. Zupełnie inne podejście do kwestii ukraińskiej prezentował komendant okręgu Wołyń AK Kazimierz Bąbiński. Był on przeciwny jakimkolwiek rozmowom ze stroną ukraińską. Jego zdaniem na negocjacje było już za późno, a jedyną możliwością powstrzymania ukraińskiego terroru był zbrojny opór[25]. Warto może w tym miejscu zwrócić uwagę na jeszcze jeden istotny fakt. Polskie struktury konspiracyjne na Wołyniu tak cywilne, jak i wojskowe miały słabe rozpoznanie struktur podziemia ukraińskiego jak i jego zamiarów w stosunku do Polaków, co spowodowało ogromne zaskoczenie struktur konspiracyjnych akcją skierowaną przeciwko ludności polskiej jak i jej skalą i zasięgiem. Jeżeli dodamy do tego fakt, iż w KG AK oraz w centralnym aparacie Delegatury Rządu na Kraj w Warszawie brakowało specjalistów od zagadnień ukraińskich, trudno się więc dziwić, że reakcja polskiego podziemia na wydarzenia na Wołyniu była mocno spóźniona[26]. Dlatego też początkowe działania obronne organizowane były spontanicznie przez mieszkańców zagrożonych polskich osad. Warto zacytować uczestnika tych wydarzeń, a zarazem historyka Władysława Filara:
W bezpośrednio zagrożonych wsiach i osadach polskich samorzutnie, i w miarę posiadania sił i środków, organizowano obronę ludności. Pierwsze formy samoobrony pojawiły się w drugiej połowie 1942 r. i polegały na organizowaniu punktów obserwacyjnych, nocnych dyżurów, patroli i straży, mających ostrzec mieszkańców o nadchodzącym niebezpieczeństwie. Mieszkańcy wsi przygotowywali kryjówki, w których w razie alarmu ukrywali się. W większości wypadków straże i patrole nie były wyposażone w broń palną, a tylko w podręczne przedmioty służące do osobistej obrony. Była to zatem samoobrona bierna polegająca przede wszystkim na obserwacji i ostrzeganiu, a nie na przeciwstawieniu się napadającym uzbrojonym bojówkom nacjonalistów ukraińskich[27].
W pierwszym okresie funkcjonowania oddziały samoobrony miały raczej charakter formacji typu milicyjnego. Były one słabo uzbrojone i wyszkolone[28]. W miarę pogarszania się sytuacji rozpoczęto tworzenie struktur samoobrony w poszczególnych miejscowościach. Funkcję taką pełniła najczęściej:
[…] wieś, względnie zorganizowana grupa wsi, do których ściągała taborami okoliczna ludność polska. Niektóre bazy liczyły nawet ponad 10 tysięcy ludzi. Bazy takie budowały umocnienia, bunkry, schrony, zaopatrywały się w broń i amunicję, posiadały jednolite dowództwo i przeważnie nie tylko potrafiły stawić skuteczny opór atakującym je bandom, ale nawet robiły wyprawy przeciwko grupującym się do uderzenia, względnie szły na odsiecz zagrożonym polskim osiedlom[29].
Bazy samoobrony dysponowały większymi siłami obronnymi niż pojedyncze placówki. Oddziały samoobrony liczyły od kilkudziesięciu do nawet 1000 ludzi (np. w Przebrażach), w miarę upływu czasu coraz lepiej uzbrojonych. Żołnierze samoobrony zajmowali się ewakuacją ludności zagrożonych polskich wsi i kolonii, przychodzili z pomocą atakowanym polskim osiedlom, organizowali wyprawy mające na celu zdobycie żywności. Obrońcy dokonywali również wypadów na wsie ukraińskie w których koncentrowały się oddziały UPA[30]. Mówiąc o strukturach samoobrony na Wołyniu trzeba stwierdzić, że ludność cywilna znajdująca się na terenie poszczególnych placówek była poddana różnego rodzaju nakazom i zakazom. Młodzież i mężczyźni zdolni do noszenia broni brali udział np. w pracach fortyfikacyjnych oraz szkoleniach wojskowych. Każdy z nich miał wyznaczone zadania na wypadek ukraińskiego ataku. Ważnym zadaniem samoobrony było również zaopatrywanie mieszkańców w żywność. Dokonywanego tego poprzez wypady do zniszczonych polskich wsi, zbieranie zboża znajdującego się na polach oraz rekwizycje we wsiach ukraińskich. Często takie akcje przeradzały się w regularne walki z oddziałami ukraińskich nacjonalistów oraz ukraińską samoobroną. W poszczególnych samoobronach funkcjonowały młyny, piekarnie oraz warsztaty rzemieślnicze, krawieckie, rymarskie czy szewskie, które pracowały zarówno na rzecz samoobrony jak i ludności cywilnej. W tak dużych skupiskach ludzi ważne było utrzymanie ładu i porządku. W poszczególnych placówkach tworzono sądy złożone z osób cieszących się autorytetem wśród miejscowej społeczności. W większych placówkach powstawały również struktury żandarmerii. W wielu placówkach funkcjonowała służba zdrowia, która z jednej strony zajmowała się leczeniem rannych z drugiej strony zwalczała różnego rodzaju choroby trapiące mieszkańców[31].
Należy wyraźnie powiedzieć, że placówki samoobrony organizowano we wsiach i miasteczkach czysto polskich lub tych o zdecydowanej przewadze ludności polskiej. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w wioskach mieszanych narodowościowo lub o zdecydowanej przewadze ludności ukraińskiej. Tutaj brak było możliwości organizacji jakichkolwiek struktur samoobrony. Polscy mieszkańcy znajdowali się pod bezustanną obserwacją swoich ukraińskich sąsiadów, którzy nie wahali się donosić do władz okupacyjnych na Polaków informując, że organizują struktury partyzanckie, gromadzą broń itp. W wypadku takich wsi jedyną szansą ocalenia dla Polaków była ich natychmiastowa ucieczka[32]. Jeszcze inna sytuacja panowała we wsiach i miasteczkach w których stacjonowały okupacyjne garnizony. Dopóki znajdowały się tam wojska okupacyjne, ich polscy mieszkańcy byli w miarę bezpieczni. Tak było m.in. w niewielkim miasteczku Kołki nad Styrem. Niestety jak wspominała po latach Maria Berny, w czerwcu 1943 r. niemiecki oficer, który przychodził do jej rodziców pograć na fortepianie powiedział, że w następnym tygodniu niemiecki garnizon wychodzi z Kołek. Dla polskich mieszkańców była to fatalna wiadomość. Obawiali się, że jak tylko Niemcy opuszczą miasteczko to miejscowi Polacy zostaną wymordowani przez UPA. Autorka wspomina, że w miejscowym kościele zorganizowano w tej sytuacji zebranie Polaków, które podjęło decyzję o wysłaniu gońców do pobliskiego Przebraża z prośbą o pomoc. Wkrótce do Kołek wyruszyła kolumna furmanek osłaniana przez żołnierzy samoobrony, którzy ewakuowali z miasteczka jego polskich mieszkańców[33]. Wydaje się, że, że aktywność tych pierwszych struktur samoobrony zależała z jednej strony od postawy przywódców lokalnej polskiej społeczności, z drugiej zaś od stosunków polsko-ukraińskich na danym terenie i związanym z tym poczuciem bezpieczeństwa miejscowych Polaków. Przykładem mogą być tutaj wydarzenia w kolonii Hipolitówka w powiecie Kostopol. Została ona zaatakowana 28 marca 1943 r. Mieszkańcy zaalarmowani przez straże zdołali uciec. Zginęło zaledwie siedmiu z nich. Gdyby nie wystawiano posterunków straty mogły być o wiele większe[34]. Mówiąc o strukturach samoobrony trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jeden ważny czynnik, jakim były działające na Wołyniu oddziały partyzantki sowieckiej. Ich obecność, zwłaszcza w początkowym okresie decydowała nieraz o przetrwaniu poszczególnych placówek. Tak było np. we wsi Ugły w pow Sarny. Tamtejsza samoobrona powołana została jeszcze w 1942 r. Jednym z jej organizatorów był Piotr Mosiejczyk****, który jako podoficer zawodowy służył do 1939 r. w Centralnej Szkole Podoficerów KOP w Osowcu, a podczas kampanii wrześniowej był żołnierzem 135 pp. rez. Po zakończeniu walk powrócił do domu. Kiedy zaczęły się napady ukraińskie zaangażował się w tworzenie samoobrony. Jej sytuacja uległa poprawie we wrześniu 1942 r., kiedy w ten rejon przybył sowiecki oddział partyzancki dowodzony przez kpt. Iwana Michajłowicza. Jego baza znajdowała w chutorze Grafski Kureń położonym ok. 3,5 km od Ugieł. Obie strony intensywnie współpracowały tak przeciwko Niemcom, jak i Ukraińcom. Sytuacja uległa zmianie w maju 1943 r., kiedy sowieccy partyzanci opuścili ten rejon. 12 maja doszło do napadu ukraińskiego, którego miejscowe siły samoobrony nie były wstanie powstrzymać. Wieś została zdobyta i zginęło wówczas 72 mieszkańców. Pozostali zmuszeni opuścić rodzinne strony[35].
W okresie, o którym mowa polskie oddziały dopiero się tworzyły, zresztą było ich zbyt mało i były zbyt słabe, aby w efektywny sposób wesprzeć placówki samoobrony, dlatego tak ważna była współpraca z sowiecką partyzantką. Ich tworzenie przebiegało zresztą nie bez trudności. Przekonał się o tym Władysław Kochański skierowany w kwietniu 1943 r. do powiatu Kostopol celem inspekcji tamtejszych struktur konspiracyjnych. Za najbardziej zagrożony obszar uznał rejon Huty Stepańskiej. Podjął wówczas próbę organizacji oddziału partyzanckiego w oparciu struktury samoobrony w pobliskiej Wyrce. Niestety sprzeciwili się temu miejscowi gospodarze, którzy stwierdzili, że młodzi ludzie powinni bronić rodzinnej wsi na miejscu a nie w oddziale partyzanckim. W tej sytuacji Kochański pozostał w Wyrce obejmując dowództwo tamtejszej samoobrony. Wydaje się, że decyzja o braku organizacji oddziału partyzanckiego była fatalnym błędem, który ułatwił banderowcom likwidację w tym rejonie polskich wsi i chutorów w lipcu i sierpniu 1943 r.[36]. Według różnych danych na terenie Wołynia w latach 1942-1944 udało się utworzyć między 100 a 300 ośrodków samoobrony. Najczęściej były to pojedyncze wsie, w których chroniła się ludność cywilna. Ich załogę stanowiło najczęściej kilku lub kilkudziesięciu ludzi uzbrojonych zarówno w różnego rodzaju broń palną, jak i widły, kosy, siekiery. Wartość bojowa takiej samoobrony zależała oczywiście od różnego rodzaju czynników, z których najważniejszymi były poziom wojskowego wyszkolenia obrońców oraz posiadane uzbrojenie. Im lepsze uzbrojenie i zapasy amunicji tym bardziej rosła możliwość przetrwania poszczególnych placówek. Największą odporność posiadały ośrodki, w których skład wchodziło kilka lub kilkanaście wsi, dysponujących polowymi fortyfikacjami oraz mniej lub bardziej wyszkoloną i uzbrojoną załogą. Oddziały samoobrony w większych ośrodkach formowane były w plutony i kompanie. Działo się to oczywiście w porozumieniu z komendantami poszczególnych inspektoratów AK. Do największych baz polskiej samoobrony na terenie Wołynia należały: Przebraże, Huta Stepańska, Pańska Dolina, Rożyszcze, Rybcza, Bielin, Stara Huta, Zasmyki[37].
Sytuacja polskiej konspiracji panująca na Wołyniu w początkowym okresie niemieckiej okupacji była spowodowana niemal zupełnym zniszczeniem jej struktur przez władze sowieckie w latach 1939–1941, co znacznie utrudniło polskie działania po rozpoczęciu rzezi ukraińskich. Dopiero w lutym 1942 r. na rozkaz komendanta ZWZ Stefana Roweckiego na Wołyń, w rejon Dubna i Równego, skierowano ekipę oficerów na której czele stał Brunon Rolke „Aspik”. Podjęto także decyzję o wysłaniu drugiej grupy oficerów w rejon Kowla. Pomimo tych wysiłków prace nad odbudową struktur konspiracyjnych na Wołyniu nie były zbyt zaawansowane. Sytuacja zmieniła się dopiero w połowie 1942 r., kiedy na Wołyń przybył Kazimierz Bąbiński, mianowany komendantem okręgu wołyńskiego[38].
Głównym celem polskiego podziemia była oczywiście walka z Niemcami. Planowano wywołanie powstania, jednak plany te musiały ulec całkowitej zmianie, kiedy okazało się, że ziemie polskie zostaną wyzwolone przez wojska sowieckie, a nie, jak oczekiwano, przez armie aliantów zachodnich. Zgodnie z nowymi wytycznymi w miarę przybliżania się frontu na terenie okręgu Wołyń miała być przeprowadzona mobilizacja oraz miały być tworzone oddziały partyzanckie. Według założeń powinny one zostać skoncentrowane w zachodniej części Wołynia, a następnie, we współpracy z nadciągającymi oddziałami sowieckimi, skierowane do walki przeciwko Niemcom. Niestety, także i ten plan nie doczekał się realizacji. Przyczyną był narastający terror nacjonalistów ukraińskich, co spowodowało, że żołnierze AK cały swój wysiłek skierowali na obronę zagrożonej polskiej ludności[39].
Zmiany organizacyjne następowały także po stronie ukraińskiej. W lutym 1943 r. odbyła się III Konferencja Programowa OUN-B. W jej trakcie postanowiono przystąpić do rozpoczęcia działań partyzanckich. Nowo tworzone zbrojne ramię otrzymało nazwę Ukraińska Powstańcza Armia. Na czele UPA na Wołyniu stanął Dmytro Semenowycz Klaczkiwski. Zgodnie z wytycznymi działania organizacji miały być skierowane przeciwko sowieckiej partyzantce, Polakom i Niemcom. Choć dowództwo UPA za głównego wroga uważało partyzantkę sowiecką, to w praktyce działania oddziałów partyzanckich skierowano przeciwko najsłabszemu z przeciwników – bezbronnej polskiej ludności cywilnej[40]. Polski historyk Grzegorz Motyka pisze, że treść owego rozkazu do dzisiaj nie jest nam znana. Nie wiemy, czy miano zabijać jedynie mężczyzn, czy wszystkich Polaków. Patrząc na wydarzenia, jakie miały miejsce w kolejnych miesiącach wydaje się jednak, że celem akcji miała być całkowite zlikwidowanie polskiej ludności na tym terenie[41]. To rozumowanie potwierdza dyrektywa Klaczkiwskiego z czerwca 1943 r., w której twierdził:
Powinniśmy podjąć wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Należy wykorzystać nadarzającą się okazję przy wycofaniu wojsk niemieckich, likwidacji całej polskiej ludności od 16-60 roku życia. Tej walki nie możemy przegrać i nie licząc się z ceną, powinniśmy zmniejszać polskie siły […] wioski powinny znikać z powierzchni ziemi[42].
Dyrektywa ta wyraźnie pokazuje, że dowództwo UPA od samego początku planowało fizyczną likwidację polskiej ludności na Wołyniu. Przywódcy ukraińscy liczyli bowiem, że może powtórzyć sytuacja z 1918 r., tj. Polacy i Ukraińcy będą toczyć walkę o przynależność państwową Wołynia. Fizyczna likwidacja polskiej ludności Wołynia powodowała, że bezprzedmiotowe stawały się roszczenia państwa polskiego do tego terenu. W czerwcu 1943 r. Wszystko to spowodowało, że w marcu 1943 r. doszło do zaostrzenia sytuacji. Wzrosła wówczas znacznie liczba ukraińskich napadów. Wiązało się to z tym, że z niemieckiej służby zdezerterowało wówczas do lasu wraz z uzbrojeniem blisko 5000 ukraińskich policjantów[43]. Zdecydowana większość z nich trafiła do banderowskiej partyzantki. Dawni policjanci napadali na przedstawicieli niemieckiej administracji, uwalniali aresztowanych członków organizacji ukraińskich, zabijali wybranych Polaków, zapewne na podstawie przygotowywanych wcześniej list proskrypcyjnych[44].
Początkowo bandyci mordowali pojedyncze rodziny polskie, które mieszkały we wsiach ukraińskich, lub tych Polaków, do których mieli pretensje o jakieś dawne zatargi. Potem napadali na całe wsie, mordowali wszystkich ludzi, grabili mienie i inwentarz, a domy podpalali. Prawie każdego wieczora widoczne były łuny palących się wsi. Niektórym Polakom udawało się uciec z takiej rzezi. Uciekali do miast lub innych wsi, w których jeszcze był spokój[45].
Aby pozbyć się Polaków, Ukraińcy nie wahali się również stosować prowokacji. Tak było np. w Klewaniu, znajdującym się w powiecie Równe. 16 lipca 1942 r. miejscowi Ukraińcy wywiesili tam antyniemiecką odezwę spisaną w języku polskim. W odwecie za tę akcję Niemcy, którzy uznali to za robotę polskiego podziemia, w ciągu kilku dni rozstrzelali kilkudziesięciu mieszkających w Klewaniu Polaków. Ukraińcy wysyłali również donosy do władz niemieckich, informując w nich, że Polacy współpracują z Sowietami. Powodowało to, dokonywanie brutalnych pacyfikacji polskich wsi przez Niemców. Banderowcy nie wahali się również stosować bardziej perfidnych metod. Często wchodzili do polskich miejscowości podając się za oddział partyzantki sowieckiej. Tak było np. we wsi Parośle, gdzie upowcy podając się za oddział partyzantki sowieckiej zamordowali 173 osoby. W początkowym okresie, aby zlikwidować potencjalne struktury konspiracyjne Ukraińcy wzywali Polaków do tworzenia wspólnych struktur konspiracyjnych skierowanych przeciwko Niemcom. Tak było np. w Swojczowie w powiecie Włodzimierz Wołyński. Miejscowy polski nauczyciel stworzył oddział partyzancki i w dobrej wierze podporządkował go UPA. Wszyscy członkowie tego oddziału zostali wymordowani 11 lipca 1943 r. w Dominopolu[46].
W związku z nasilającymi się akcjami UPA skierowanymi przeciwko Niemcom, ci ostatni postanowili wykorzystać w akcjach przeciwko Ukraińcom Polaków, zgodnie ze starą zasadą „dziel i rządź”. W meldunku sytuacyjnym dotyczącym wydarzeń na Wołyniu czytamy: Sposób przeprowadzenia śledztw ma ze strony Niemców charakter wzajemnego szczucia Polaków i Ukraińców. Polega to na tym, że zbiera się od miejscowych Polaków zeznania przeciwko Ukraińcom, a następnie po wezwaniu Ukraińców odczytuje się im te zeznania, dążąc do wyciągnięcia w zamian oskarżeń przeciwko Polakom[47].
Władze niemieckie przerzuciły na Wołyń specjalne oddziały policji sformowane z mieszkańców Wielkopolski i Ślązaków, którym podczas przemarszu przez miejscowości zamieszkane przez ludność polską kazano śpiewać polskie piosenki. Do zaostrzenia konfliktu polsko-ukraińskiego przyczyniło się też sprowadzenie z Generalnej Guberni batalionu policji pomocniczej (tzw. Schutzmannschaften nr 202), który utworzono z Polaków zamieszkałych w Generalnej Guberni. Jego żołnierze brali udział w akcjach pacyfikacyjnych skierowanych przeciwko ukraińskim wsiom. Ponadto z polskich mieszkańców Wołynia utworzono sieć posterunków policji oraz co najmniej jeden batalion policji pomocniczej (tzw. Schutzmannschaften nr 107)[48]. Tadeusz Wolak pisał po latach:
Młodzież polska znalazła się w tych batalionach nie z motywów politycznych, lecz z powodu rozpaczliwej walki o życie własne i swoich najbliższych, swoich rodzin. Polacy od początku okupacji do tej podłej pracy się nie brali. Ale teraz nie było wyjścia. Kiedy ukraińscy nacjonaliści gnani żądzą niszczenia i mordu zatracili ludzkie oblicze i rozpoczęli mordować, wyrzynać w pień polską ludność, ta wtedy zwracała się do władz niemieckich z błagalną prośbą o pomoc. Władze niemieckie odpowiadały: wszystkie nasze wojska są na froncie. Jedyne, co możemy dla was zrobić, to dać wam broń. Brońcie się sami. Ale broń damy pod warunkiem, że wstąpicie do policji, z myślą, aby przejąć w swoje ręce broń, która wcześniej czy później z tymi młodymi chłopcami i tak trafi do partyzanckich oddziałów i będzie wykorzystana przeciwko jej dawcom. Na razie broń tę wymierzyć trzeba było przeciwko upowskim zbirom, mordercom rodaków. W pomocniczej policji celowo znalazła się także część ludzi z konspiracji Armii Krajowej[49].
Tworzenie polskiej policji wywoływało falę oskarżeń wobec Polaków o kolaborację z Niemcami. Takie twierdzenia były jednak wielkim nadużyciem. W odpowiedzi na te oskarżenia anonimowy autor pisał, że Polacy w przeciwieństwie do miejscowej społeczności ukraińskiej nie witali Niemców kwiatami. Jeżeli zaś ktoś decydował się na pracę dla Niemców, to tylko dlatego, że nie był wstanie zdobyć w inny sposób środków utrzymania. Ludzie ci, którym często Ukraińcy wymordowali całą rodzinę, chcieli pomścić śmierć swoich bliskich. Taka postawa, choć z ludzkiego punktu widzenia całkowicie zrozumiała, nie cieszyła się na ogół poparciem polskiej społeczności[50]. Warto dodać, że kiedy do Generalnej Guberni dotarły informacje o rozpoczęciu masowych mordów na ludności polskiej Wołynia, szef Rady Głównej Opiekuńczej Adam Jaxa-Ronikier złożył Niemcom propozycję, aby w polskich wsiach na Wołyniu utworzyć Straż Obywatelską. Jej zadaniem miała być obrona miejscowej ludności przed działaniami „różnego rodzaju band”. Do stworzenia tej formacji jednak nie doszło. Sprzeciwiły się temu władze Polskiego Państwa Podziemnego, dla których zawieranie jakiegokolwiek porozumienia z Niemcami było nie do przyjęcia. Tworzenie formacji byłoby również źle widziane przez zachodnich aliantów oraz dawałoby argumenty sowieckiej propagandzie, że Polacy współpracują z Niemcami[51].
Zasadniczo władze okupacyjne starały się prowadzić jedynie pozorne działania, mające na celu przywróceniu porządku. Zdarzało się, że czasami zawierali lokalne porozumienia z ukraińskim podziemiem. Tak było m.in. w Krzemieńcu, gdzie miejscowe władze okupacyjne wypuściły z więzienia dowództwo miejscowego oddziału banderowców w zamian za obietnicę, że zmusi on miejscowe wsie do złożenia wyznaczonych przez władze kontyngentów[52]. Adolf Kosmowicz, który mieszkał na Wołyniu, napisał: Niemcy zbrodniom banderowców nie przeszkadzali, ponieważ wiązało to Polaków, którzy dawali się Niemcom we znaki przez swoje akcje zbrojne i sabotaże. Lecz gdy zdarzył się przypadek, że został zamordowany przez nacjonalistów ukraińskich Niemiec, Niemcy rozprawiali się z Ukraińcami bezwzględnie i okrutnie[53].
W kwietniu 1943 r. doszło do ponownego wybuchu ukraińskiej agresji, skierowanej przeciwko bezbronnej ludności polskiej. W początkowym okresie objęła ona wsie i miasteczka położone w powiatach Sarny, Kostopol, Równe, Zdołbunów i Krzemieniec. Na terenie tych powiatów zginęło wówczas ok. 7 tysięcy osób[54]. Do najtragiczniejszych wydarzeń doszło wówczas w Janowej Dolinie. Było to miasteczko z blisko setką drewnianych domów, w którym wraz z rodzinami zamieszkiwali robotnicy zatrudnieni w pobliskiej kopalni bazaltu. Kiedy rozpoczęły się ukraińskie napady, Niemcy we własnym, dobrze pojętym interesie zdecydowali się na przekazanie niewielkiej liczby karabinów i amunicji miejscowym Polakom: Centrum obrony stanowiły dwa duże murowane budynki, pozostałość po obszarniczych folwarkach. Zabezpieczone drutem kolczastym oraz systemem schronów i rowów strzeleckich stanowiły doskonałe miejsce do obrony[55]. Po raz pierwszy oddziały UPA zaatakowały je 23 kwietnia 1943 r. O terminie ataku Polacy w Janowej Dolinie dowiedzieli się wprost od swoich ukraińskich sąsiadów: Tylko nieznaczna część mieszkańców uwierzyła i schowała się na tę noc w budynku ośrodka zdrowia z dużymi murowanymi piwnicami[56]. Większość pozostała w swoich domach. Zaskoczeni ludzie ginęli od kul, dymu i ognia, gdyż Ukraińcom udało się podpalić większość drewnianych domów. Według relacji świadków zamordowano wówczas blisko 600 Polaków. Nieliczna polska samoobrona dowodzona przez Stanisława Pawłowskiego „Cuchaj” nie była w stanie odeprzeć nieprzyjaciela. Po wycofaniu się nieprzyjaciela grupa żołnierzy samoobrony dokonała akcji odwetowej w pobliskich wsiach ukraińskich. W jej wyniku zginęło co najmniej pięć osób. Polacy, którzy przeżyli zostali wywiezieni przez Niemców do Kostopola, natomiast grupa żołnierzy samoobrony pod dowództwem por. Stanisława Pawłowskiego wyruszyła w kierunku Przebraża. W Janowej Dolinie pozostała jedynie obsługa elektrowni i wodociągów oraz kolejarze. Opuścili oni Janową Dolinę w drugiej połowie maja 1943 r. tj. po kolejnym ataku UPA na to osiedle [57].
Niejasna pozostaje rola Niemców w tej zbrodni. W Janowej Dolinie stacjonował wówczas niemiecki garnizon liczący blisko 100 żołnierzy. Niestety, podczas ukraińskiego ataku niemieccy żołnierze zachowywali się biernie. Można przypuszczać, że działali w porozumieniu z napastnikami[58].
Nie był to ostatni ukraiński napad atak na Janową Dolinę. Do kolejnego doszło w maju 1943 r. Mieszkańców, którzy pozostali przy życiu, wywieziono na roboty do Kostopola[59].
Wcześniej, bo jeszcze w lutym 1943 r. doszło do okrutnej zbrodni dokonanej przez UPA na polskiej ludności cywilnej w kolonii Parośle położonej w powiecie Sarny. Do wsi wkroczył oddział partyzancki. Jego członkowie przedstawili się jako oddział partyzantki sowieckiej. Mieszkańcy bardzo ciepło przyjęli przybyłych. Niestety, jeszcze tego samego dnia rzekomi sowieccy partyzanci pokazali swoje prawdziwe oblicze i wymordowali z niesłychanym okrucieństwem jej mieszkańców. Zginęły wówczas 172 osoby[60].
Mimo że pierwsze samoobrony na Wołyniu powstały jeszcze w 1942 r., to dopiero atak na Parośle przyspieszył organizowanie tego rodzaju placówek. Były one tworzone przede wszystkim przez osoby cywilne, cieszące się zaufaniem lokalnych społeczności lub posiadające pewne doświadczenie wojskowe zdobyte np. w trakcie służby. Takimi osobami byli m.in. księża. Przykładem może być ksiądz Józef Kuczyński proboszcz parafii Dederkały i Szumsk w powiecie krzemienieckim, który nie tylko zorganizował struktury AK w tej wsi, ale także w 1943 r. utworzył w Dederakałach placówkę samoobrony. Kuczyński wspominał, że na terenie obu tych parafii zostało zamordowanych ok. 200 osób. Do 6 maja 1943 r. wszyscy Polacy na tym terenie uciekli do Krzemieńca lub Zbaraża, gdzie stały silne niemieckie garnizony[61]. W tej sytuacji w Dederkałach postanowiono zorganizować samoobronę. Oprócz księdza Kuczyńskiego, który pełnił funkcję dowódcy samoobrony oraz komendanta miejscowych struktur AK w skład dowództwa samoobrony weszli również: Wasyli Stepanow „Waśka”, który odpowiadał za prace fortyfikacyjne, Jan Pypeć, Karol Kaczaniuk, i Romaniuk (felczer służący do 1939 r. w KOP). Samoobrona posiadała na uzbrojeniu 7 kb, pistolety i granaty[62]. Na początku lutego 1944 r., kiedy oddziały niemieckie opuściły Dederkały w kościele oraz dawnym klasztorze reformatów schroniło się ok. 370 osób. Obrońcy rozpoczęli zbieranie broni i amunicji porzuconej we wsi przez uciekających żołnierzy niemieckich. Kościół i klasztor był raz po raz ostrzeliwany przez Ukraińców, którzy przekonani o wielkiej sile obrońców nigdy nie odważyli się na przeprowadzenie skoncentrowanego ataku. 21 lutego do Dederkał wkroczyły oddziały sowieckie kładąc kres walkom[63].
Bywało jednak i tak, że placówki AK i samoobrony organizowały różne osoby. Tak było np. we wsi Rybcza, gdzie struktury AK zorganizował Eryk Niemczykowski natomiast placówkę samoobrony organizował m.in. ksiądz Dominik Wyżykowski[64]. Tamtejsza samoobrona powstała w marcu 1943 r., kiedy na teren powiatu krzemienieckiego dotarła fala mordów ukraińskich. Ponieważ wieś była dość rozległa zdecydowano się na utworzenie dwóch punktów oporu. Pierwszy znajdował się w murowanym budynku miejscowej szkoły, drugi zaś w położonym w zachodniej części wsi w odległości ok. 1 km dużym gospodarstwie rodziny Niewińskich złożonym z trzech murowanych budynków, dwóch murowanych piwnic, mogących służyć jako schrony. W skład gospodarstwa wchodziła również masywna stodoła. Oba punkty został bardzo solidnie umocnione. Początkowo samoobrona nie miała jednolitego dowództwa. Obroną szkoły kierowali wspólnie: sołtys wsi plutonowy 12 Pułku Ułanów Podolskich Franciszek Mytkowski „Ułan”**** oraz sekretarz wsi Marcin Mystkowski „Sołtys”*****. Obroną gospodarstwa Niewińskich dowodził z kolei Jan Niewiński „Sokół”[65]. W kwietniu 1943 r. do wsi zaczęli masowo napływać uciekinierzy z okolicznych wsi i chutorów. W nocny mieszkańcy wioski oraz uciekinierzy chronili się w obu umocnionych punktach oporu. Kobiety z dziećmi oraz starsi przebywali w murowanych budynkach i schronach reszta mieszkańców zajmowała pozostałe zabudowania. Gospodarstwa, które znajdowały się pomiędzy oboma umocnionymi punktami oporu były w nocy pilnowane przez krążące pomiędzy nimi patrole[66]. Władysław Janczyński****, który był wówczas członkiem tamtejszej samoobrony wspominał, że jej organizację ułatwiła Gertruda Grządkowska****, pochodząca z Torunia wdowa po Wiktorze Grządkowskim, właścicielu pobliskiego majątku Michałówka. Przekonała ona niemieckiego administratora majątków ziemskich w powiecie krzemienieckim, znanego jej jeszcze z Torunia z czasów przedwojennych, o konieczności powołania struktur samoobrony. Niemcy, którzy uważali ją za swojego człowieka, ponieważ pochodziła z Pomorza, zgodzili się bez problemów. W rzeczywistości Grządkowska była zaprzysiężonym członkiem Armii Krajowej, o czym Niemcy nie wiedzieli. Dzięki niej wydali oni zgodę na utworzenie samoobrony. Mało tego, władze okupacyjne przekazały 10 karabinów dla obrony wioski i pobliskiego majątku. Dzięki tej decyzji ułatwione było zalegalizowanie posiadanej nielegalnie broni zakupionej u niemieckich żołnierzy lub tej, która została porzucona przez Sowietów podczas odwrotu w 1941 r. [67]. Edmund Bosakowski, który po ucieczce z obozu pracy w Białozórce znalazł się w Rybczy wspominał, że po odwrocie wojsk sowieckich niektórzy, co bardziej przezorniejsi z gospodarzy, zbierali pozostawioną broń zamiast oddawać ją Niemcom: Potem ukrywali ją po szopach albo w stodołach za gontem. Jak się później okazało, kiedy byliśmy w wielkiej potrzebie, u jednego zapobiegliwego gospodarza w Rybczy, w kącie stodoły, pod stertą słomy znalazł się całkiem okazały i sprawny karabin maszynowy oraz dwie skrzynki z amunicją. Na nasze szczęście sporo się tego dobra po stodołach uratowało[68].
Władze okupacyjne chcąc w pewien sposób kontrolować struktury samoobrony wyznaczyły na jej nadzorcę folksdojcza ze Śląska niejakiego Szramka. Ponieważ przywiezioną broń pokwitował Stefan Gołębiowski, nie związany ze strukturami AK, został on wyznaczony na komendanta samoobrony i w tej roli występował oficjalnie wobec władz okupacyjnych. W ten sposób powstało podwójne kierownictwo samoobrony. Funkcję komendanta pełnił wspomniany Stefan Gołębiowski, jednak naprawdę samoobroną kierowali kolejno: wachmistrz Henryk Butyński ps. „Kobryń”**** (czerwiec – sierpień 1943), przeniesiony następnie do okręgu AK Tarnopol oraz Jan Niewiński ps. „Sokół” (od sierpnia aż do końca okupacji niemieckiej)[69]. Samoobrona w Rybczy utrzymywała ścisłe kontakty z Krzemieńcem. Do wioski dostarczano tą drogą potrzebne zaopatrzenie, przede wszystkim lekarstwa. Było to tym bardziej potrzebne, że w wiosce wybuchała epidemia tyfusu i czerwonki. Zmarło wówczas kilka osób. Sytuacje opanowano dzięki pomocy Polskiego Komitetu Opiekuńczego w Krzemieńcu. Wyróżniła się tutaj Irena Sandecka członek komitetu a zarazem żołnierz AK. Wyjazdy do Krzemieńca były bardzo niebezpieczne, ponieważ jedyna droga prowadziła przez ukraińską wieś Folwarki Duże. Początkowo dochodziło jedynie do stosunkowo niegroźnych incydentów, jednak kiedy pewnego razu jadący tamtędy polski konwój został ostrzelany, kierownictwo samoobrony w Rybczy ostrzegło sołtysa Folwarków, że jeżeli jeszcze raz dojdzie do takiej sytuacji to wieś zostanie spalona. Od tej pory nikt już nie próbował atakować polskich transportów, mimo że niejednokrotnie mijały się one z jadącymi w przeciwnym kierunku upowcami[70]. Pierwszy atak banderowców rozpoczął się na Rybczę w nocy z 5 na 6 sierpnia 1943 r. Ponieważ do napadu doszło podczas żniw, a ludzie przemęczeni nie zachowali odpowiedniej ostrożności, napastnicy zdołali spalić pół wsi oraz zamordowali 4 osoby. Walka trwała przez kilka godzin. Rankiem na przedpolu widać porzuconą broń oraz ciała zabitych. Według danych uzyskanych po odparciu ataku, brało w nim udział 2000 banderowców. Ze względu na wyczerpanie amunicji podjęto decyzję o wyjeździe do Krzemieńca. Nie zgodziły się na to władze niemieckie, które przysłały do wsi oddział wojska, dzięki czemu udało się pozyskać jakże potrzebną amunicję[71]. Do drugiego napadu na Rybczę doszło 20 lutego 1944 r. Tym razem upowcy przedstawili się jako oddział sowieckiej partyzantki prosząc o nocleg. Nieufne dowództwo samoobrony nie zgodziło się na to. Okazało się później, że był to podstęp, a rzekomi partyzanci sowieccy byli w rzeczywistości banderowcami. Ponieważ nie zostali wpuszczeni do Rybczy odmaszerowali do Wiśniowca, gdzie podstępem dostali się do klasztoru karmelitów mordując znajdujących się tam polskich cywili. Samoobrona we wsi Rybcza przetrwała aż do wkroczenia Armii Czerwonej. Po zakończeniu działań wojennych mieszkańcy oraz uciekinierzy z okolicznych wiosek wyjechali za Bug. Niestety nie było wśród nich Franciszka Mytkowskiego i Marcina Mystkowskiego którzy 9 kwietnia zostali porwani przez banderowców a następnie zamordowani[72]. Nieco inaczej była zorganizowana samoobrona w Przebrażu, dużej polskiej wsi w powiecie łuckim. Funkcja komendanta została tutaj rozdzielona pomiędzy dwie osoby. Komendantem wojskowym był Henryk Cybulski „Harry”, a funkcję komendanta cywilnego sprawował Ludwik Malinowski „Lew”. Należy w tym miejscu dodać, że większość członków samoobrony na czele z Henrykiem Cybulskim i Ludwikiem Malinowskim była zaprzysiężonymi członkami AK. Pod względem organizacyjnym załoga Przebraża podlegała komendzie obwodu w Kiwercach i Komendzie Inspektoratu w Łucku. Obie komendy starały się ją wspierać dostawami lekarstw, amunicji, żywności. Do Przebraża przekazywano też pieniądze, za które obrońcy kupowali u Niemców i Węgrów broń i amunicję [73].
Do zadań samoobrony, oprócz odpierania ukraińskich ataków, należało zdobywanie oraz przechowywanie broni i amunicji, organizowanie patroli, zdobywanie żywności oraz potrzebnego zaopatrzenia dla ludności cywilnej. Samoobrony prowadziły również bardzo intensywne prace fortyfikacyjne. W tym celu np. wstawiano w budynkach mieszkalnych dodatkowe drzwi, a w oknach montowano kraty. W pobliżu gospodarstw budowano najczęściej dobrze zamaskowane schrony, które często łączono tunelami z budynkami gospodarczymi. Szczególnie umacniano murowane budynki, np. siedziby gmin, plebanie i szkoły, które w razie ukraińskiego ataku miały pełnić funkcję głównego punktu oporu[74]. Ważnym zadaniem było też przekonywanie mieszkańców odległych gospodarstw, aby przenosili się do centrum bazy, gdzie skoncentrowano główne siły samoobron. Niestety, wielu mieszkańców w obawie przed pozostawieniem na pastwę losu dorobku całego życia nie chciało tego uczynić, co w wielu wypadkach miało tragiczne skutki. Inną przyczyną niechęci do opuszczania rodzinnych gospodarstw było to, że wielu Polaków liczyło, iż przed napadem uratują ich rodzinne powiązania z Ukraińcami. Nadzieje te okazywały się złudne. W zachowanych relacjach z tego czasu mamy wiele informacji o tym, że UPA nie wahała się mordować także tych Ukraińców, którzy odmawiali zabijania polskich współmałżonków[75]. Działania samoobron mające na celu obronę życia i mienia polskiej ludności szybko zyskały akceptację komendanta Okręgu Wołyńskiego AK. Kazimierz Bąbiński w rozkazie nr 2 z kwietnia 1943 r. nakazywał dowódcom AK wszystkich szczebli natychmiastowe rozpoczęcie organizacji struktur samoobrony w poszczególnych wsiach i miasteczkach. Zgodnie z wytycznymi oddziały samoobrony miały zwalczać oddziały napastników atakujących polskie osady. Jednocześnie komendant okręgu zakazywał prowadzenia działań odwetowych skierowanych przeciwko ukraińskiej ludności cywilnej i służby we wszelkiego rodzaju oddziałach pozostających pod komendą niemiecką. Zabraniano również jakiejkolwiek współpracy z sowiecką partyzantką. Oba te zakazy ze względu pogarszające się położenie ludności polskiej pozostały oczywiście martwą literą[76].
Ogromne znaczenie dla przetrwania poszczególnych samoobron miała działalność wywiadowcza. Prowadzono ją zarówno na kierunku ukraińskim, jak i niemieckim. Tak było np. w Przebrażu. Tamtejszym wywiadem przeciwko Ukraińcom kierował Zygmunt Drzewiecki. Miał on bardzo rozległe kontakty oraz świetnie znał język ukraiński, co czyniło go osobą predestynowaną do takiej pracy. Drzewiecki bardzo często przebierał się za Ukraińca, aby móc swobodnie myszkować we wsiach i miasteczkach zamieszkałych przez ludność ukraińską. Dostarczał w ten sposób dowództwu bazy bezcennych danych o liczebności, składzie osobowym, uzbrojeniu upowskich oddziałów oraz o nastrojach miejscowej ludności. Często, wraz ze współpracującym z nim Tadeuszem Wolakiem, przebierali się za sowieckich partyzantów aby zdobyć potrzebne informacje. Tadeusz Wolak wspominał po latach: Udając sowieckich partyzantów, kontaktowaliśmy się w okolicach Przebraża z Ukraińcami komunistami, którzy udzielali nam bardzo cennych informacji. Gdybyśmy przychodzili do nich jako polscy partyzanci, to nic by nam nie powiedzieli. Mieliśmy oczywiście także informatorów Ukraińców, którzy wiedzieli, że jesteśmy Polakami, członkami polskiej konspiracji[77]. Równie ważny był wywiad prowadzony przeciwko Niemcom. Kierował nim Adam Wierzyński. Dzięki jego szerokim znajomościom w Kiwercach i Łucku mógł informować dowództwo zamierzeniach władz okupacyjnych[78]. Jednak to nie kwestie organizacyjne były najtrudniejsze:
By obrona Przebraża była skuteczna, kierownictwo samoobrony musiało przede wszystkim starać się o zespolenie ludności miejscowej z napływową w jedną zwartą rodzinę, która świadomie będzie poddawać się dyscyplinie. Nie było to łatwe. Większość uciekinierów miała za sobą ciężkie przejścia, była załamana, trzeba było zapewnić im żywność i dach nad głową, […] opiekę pozwalającą zapomnieć o tragicznych przeżyciach, po których można było przecież zwariować[79].
Jeżeli chodzi o uzbrojenie, to w miarę upływu czasu stan uzbrojenia poszczególnych samoobron znacznie się powiększał. O ile w początkowym okresie członkowie samoobrony uzbrojeni byli głownie w broń białą, myśliwską, a tylko nieliczni posiadali różnego rodzaju karabiny, to w późniejszym okresie sytuacja bardzo się zmieniła. Na stanie uzbrojenia obok karabinów, pistoletów, pojawiła się również broń maszynowa, mimo że Niemcy nigdy nie wydali zgody na posiadanie przez samoobronę tego typu broni. Aby zaszkodzić Polakom, Ukraińcy raz po raz donosili do władz niemieckich, że Polacy dysponują nielegalnym uzbrojeniem. Policja niemiecka często organizowała niezapowiedziane kontrole, jednak nigdy nie udało się jej odkryć „nadprogramowej” broni[80]. Robert Satanowski, po 2. wojnie światowej sławy dyrygent, a wówczas dowódca zgrupowania partyzanckiego „Jeszcze Polska nie zginęła”’ wspominał, że:
Samoobrona była utworzona na zasadzie pewnego współdziałania z Niemcami. Gospodarzami byli Polacy, ale Niemcy wiedzieli o tej samoobronie, przyjeżdżali do nich, ale broni Polakom nie odbierali. Polacy kupowali dużo broni u Niemców za słoninę […]. Za 4 kg słoniny można było kupić kb, […] za 8 kg rkm. Za słoninę można było kupić także umundurowanie. Dowództwo niemieckie wiedziało o tym, ale nie reagowało[81].
Oprócz Niemców broń kupowano także od żołnierzy węgierskich, włoskich i słowackich. Co ciekawe, w handlu tym obowiązywały także swego rodzaju promocje, np. cena pojedynczego granatu była dużo wyższa niż cena zakupu całej skrzynki[82]. Oprócz zakupów broni od Niemców i ich sojuszników uzbrojenie pozyskiwano również w inny sposób. Odkopywano broń ukrytą przez jednostki wojska polskiego we wrześniu 1939 r., zbierano broń porzuconą przez uciekających czerwonoarmistów, wymontowywano uzbrojenie ze zniszczonych w 1941 r. sowieckich pojazdów pancernych. Starano się również naprawiać domowym sposobem uszkodzone egzemplarze różnego rodzaju broni[83]. W miarę pogarszania się sytuacji mieszkańcy polskich wsi i chutorów starali się pozyskać wszelkiego rodzaju broń palną. Przykładem może być niewielka wieś Komarówka położona w powiecie łuckim. Zaczątkiem uzbrojenia miejscowej samoobrony było kilkanaście strzelb myśliwskich, które mieszkańcy trzymali jeszcze od okresu międzywojennego. Stan uzbrojenia samoobrony zaczął się szybko poprawiać. W początkach walk z Ukraińcami samoobrona dysponowała 18 karabinami, kilkoma pistoletami maszynowymi, jednym rkm oraz sporą liczbą granatów. Mieszkańcy, mimo sporej liczby broni, nie zaniedbywali okazji, aby poprawić stan ilościowy uzbrojenia. Pewnego dnia we wsi rozeszła się wiadomość, że we wrześniu 1939 r. kierownik szkoły w Rafałówce wrzucił do stawu w pobliżu Hawczyc kilka karabinów, które pozostawiły wycofujące się jednostki polskie. Choć akcja odzyskania broni była bardzo niebezpieczna, wszystko przebiegało bez jakichkolwiek problemów. Placówka wzbogaciła się, o jakże potrzebne, dwa karabiny polskiej produkcji[84]. Czasami jednak takie starania kończyły tragiczne. Przykładem mogą być wydarzenia do jakich doszło w 2 kwietnia 1943 r. w pobliżu wsi Wyrka w powiecie kostopolskim. Do komendanta tamtejszej samoobrony Jana Skiby zgłosiła się pewna kobieta z propozycją wymiany karabinów na zboże. Wobec braków w uzbrojeniu Skiba wyraził zgodę. Na spotkanie udał się w towarzystwie woźnicy Bolesława Brzozowskiego. Niestety, była to pułapka. Na miejscu czekali upowcy. Torturowany oficer został zamordowany. Ocalał natomiast woźnica Bolesław Brzozowski, który wraz z grupą zatrzymanych cywili został wypuszczony[85].
Warto podkreślić, że w poszczególnych placówkach prowadzono również prace fortyfikacyjne. Jedną z nich była Rafałówka – wieś w powiecie łuckim. Jej komendantem wybrano Apolinarego Oliwę. Załogę wsi podzielono na cztery drużyny dowodzone przez zamieszkałych w Rafałówce podoficerów rezerwy WP. Każdej z drużyn wyznaczono odcinek obrony, za który była odpowiedzialna. Wewnątrz wsi znajdował się duży wąwóz o powierzchni blisko 0,5 ha. W razie ukraińskiego ataku miały się tam schronić kobiety i dzieci, starcy oraz wiejski inwentarz. Wokół wioski zbudowano gęstą sieć bunkrów. W każdym z nich mogło pomieścić się osiem osób wraz z koniecznym uzbrojeniem. Przez całą dobę w każdym z nich dyżurowała dwuosobowa czujka. Wszystkie bunkry były połączone ze sobą gęstą siecią rowów strzeleckich i łącznikowych. Ponadto w każdym domu znajdował się dodatkowy bunkier, przykryty dodatkową warstwą ziemi oraz szczeliną do prowadzenia ognia z broni ręcznej i maszynowej. Na co dzień w bunkrach tych przechowywano żywność i ubrania, natomiast w razie ukraińskiego ataku miały się w nim chronić poszczególne rodziny. Po zakończeniu prac fortyfikacyjnych cała wioska została otoczona zasiekami z drutu kolczastego, co dodatkowo zabezpieczało jej mieszkańców przed ukraińskim atakiem[86]. Komendant Oliwa nawiązał również kontakt z inż. Tadeuszem Rykowskim, który nie tylko pełnił funkcję nadleśniczego w Kiwercach, ale także był komendantem tamtejszego obwodu AK. Dzięki jego wskazówkom udało się odnaleźć, a następnie przewieźć do Rafałówki broń ukrytą w leśniczówce Majdan[87]. Do jednego z pierwszych ukraińskich ataków na Rafałówkę doszło 24 kwietnia 1943 r. Wieś została wówczas zaatakowana przez duży oddział ukraiński. Pomimo znacznej przewagi napastników obrońcy bez większych trudności odparli nieprzyjaciela. Niestety, Ukraińcom podczas ataku udało się zniszczyć magazyn żywności, znajdujący się w pobliskim lesie[88]. Odparcie ukraińskiego ataku znacznie poprawiło nastroje wśród żołnierzy miejscowej samoobrony. Na początku maja 1943 r. załoga Rafałówki liczyła już 130 dobrze uzbrojonych ludzi. Komendant Rafałówki zreorganizował oddział i utworzył dwa plutony dowodzone przez Bogdana Oliwę i Józefa Rosińskiego[89]. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że im większa była baza samoobrony tym większe były jej szanse na przetrwanie. Tylko jedna z baz samoobrony utworzonych na Wołynia została zdobyta. Była to Huta Stepańska. Ukraińcy skoncentrowali duże siły, których zadaniem było zniszczenie Huty. Na początku lipca 1943 r. żołnierze samoobrony rozpoczęli ewakuację polskich wsi zagrożonych napadami ukraińskimi.
W pierwszej połowie lipca, a więc tuż przed decydującym atakiem ukraińskim, załoga wspierana była przez oddział partyzancki dowodzony przez Józefa Sobiesiaka. Tę sytuację postanowiło wykorzystać dowództwo samoobrony. W porozumieniu z Sobiesiakiem opracowano plan ataku na pobliską wieś Butejki, gdzie znajdowały się duże siły UPA, stanowiące ogromne zagrożenie dla mieszkańców Huty. Do ataku wyznaczono oddział liczący 250 ludzi, którego dowódcą został Józef Sobiesiak. Polskie uderzenie rozpoczęło się w nocy z 11 na 12 lipca 1943 r., stanowiąc dla banderowców kompletne zaskoczenie. Po zlikwidowaniu wartowników obrzucono granatami budynki mieszkalne. Potem rozpoczęto zmasowany ostrzał z broni maszynowej. Oddziały UPA zgromadzone w Butejkach zostały doszczętnie rozbite. Niestety polskie straty były też bardzo dotkliwe. W ataku zginęło 17 Polaków zarówno partyzantów jak i żołnierzy samoobrony[90]. Po powrocie oddziału do Huty w miejscowym domu ludowym zostało zwołane zebranie, na którym Sobiesiak zaproponował wycofanie mieszkańców na tereny Polesia kontrolowane przez sowiecką partyzantkę. Mieszkańcy po burzliwej naradzie zdecydowali o odrzuceniu tej propozycji. Decyzja ta, jak się później okazało, miała przynieść fatalne skutki. Pomijając cele, które przyświecały Sobiesiakowi, wydaje się, że jego propozycja w ówczesnej sytuacji była chyba jedyną realną szansą na ocalenie polskiej ludności. Samoobrona oraz oddział Sobiesiaka były bowiem zbyt słabe, aby na dłuższą metę powstrzymać ogromne siły jakie UPA skoncentrowała w rejonie Huty. Wobec odmowy ewakuacji Sobiesiak zdecydował się opuścić Hutę wraz ze swoim oddziałem. We wsi pozostało zaledwie 20 partyzantów z oddziału Maksa, którzy wzięli udział w jej obronie w lipcu 1943 r.[91].
Ukraiński napad rozpoczął się późnym wieczorem 16 lipca 1943 r. Celem ataku były początkowo polskie wsie i kolonie znajdujące się w pobliżu Huty. Powstały wówczas dwa odizolowane ośrodki obrony: jeden główny w Hucie Stepańskiej, a drugi, mniejszy w Wyrce. Najbardziej dramatyczne wydarzenia rozegrały się w Wyrce, której bronili żołnierze dowodzeni przez kpt. Władysława Kochańskiego. W pewnym momencie znaleźli się oni w całkowitym okrążeniu. Od ostatecznej klęski uchroniła ich pomoc żołnierzy z Siedliska i Wilczego. Połączone oddziały, tak długo jak się tylko dało, osłaniały ucieczkę ludności cywilnej z tych wsi do Huty późnym wieczorem 16 lipca. Jak wspominał Kochański na czele ok. 100 ludzi wkroczył on rankiem 17 lipca 1943 r. do Huty Stepańskiej. Wejście oddziału do Huty w znaczącym stopniu podniosło morale polskiej ludności[92]. W samej Hucie walki trwały już 16 lipca. Atak banderowców był tak silny, iż w pewnym momencie dotarł w pobliże budynku szkoły, gdzie schroniły się kobiety i dzieci. Obrońcom z trudem udało się odrzucić nieprzyjaciela na pozycje wyjściowe[93].
Po odparciu ukraińskiego ataku rozpoczęto szacowanie strat materialnych. Wbrew początkowym obawom nie były one zbyt duże. W miarę upływu czasu polskie dowództwo zdało sobie jednak sprawę, że o dalszym utrzymaniu Huty nie może być mowy. Jedynym wyjściem okazało się przebicie przez pierścień okrążenia[94]. Panika jaka zapanowała wśród zgromadzonej we wsi ludności spowodowała, że część ludzi w nocy z 17 na 18 lipca 1943 r. próbowała wyrwać się z okrążenia na własną rękę. Ludzie uciekali w małych grupkach w kierunku Sarn, linii kolejowej Sarny-Kowel oraz w kierunku wsi Przebraże. Niestety ucieczka powiodło się tylko nielicznym. Większość z nich została wymordowana przez otaczające Hutę oddziały UPA[95]. Sytuacja pogarszała się bowiem z godziny na godzinę, brakowało amunicji, ponadto polskie dowództwo otrzymało informacje, iż UPA mobilizuje nowe ogromne siły do nowego ataku na Hutę. Nie mając szans na dalsze przetrwanie i obronę (wielki brak amunicji) oraz licząc się z pełnym okrążeniem i niemożliwością późniejszego przebicia się z utworzonego kotła, kierownictwo osamotnionej w walce samoobrony podjęło decyzję o zorganizowanym opuszczeniu Huty Stepańskiej i przebiciu się na północ do linii kolejowej, wiodącej z Sarn do Kowla[96].
Tragiczna sytuacja w jakiej znaleźli się obrońcy Huty Stepańskiej stała się jasna rankiem 18 lipca 1943 r. Okazało się, że do karabinów pozostało ledwie po 15 nabojów na każdą sztukę broni. Kochański wysłał gońców do Stepania z prośbą o pomoc. Niestety tamtejszy garnizon niemiecki złożony w dużej mierze z Polaków z ziem wcielonych do III Rzeszy nie przybył z pomocą. Okazało się później, że otrzymali oni kategoryczny rozkaz swojego dowództwa, aby nie interweniować zgodnie ze starą dewizą „divide et impera”[97].
Ostatecznie popołudniu 18 lipca z Huty ruszyła kolumna uciekinierów dowodzona przez Kochańskiego. Polakom sprzyjała też gwałtowna burza, która przeszła nad miejscowością w tym samym czasie. Na czele kolumny maszerowali obrońcy uzbrojeni w karabiny, rkm oraz piki. Oddział ten był dowodzony przez Jana Szabelskiego. Po bokach kolumny przez cały czas maszerowały uzbrojone grupy żołnierzy. Kolumnę zamykał 30-osobowy oddział uzbrojony w karabiny, karabin maszynowy, granaty oraz piki. Całością kierował ranny Kochański, który znajdował się na jednej z furmanek. Zgodnie z rozkazem każda z rodzin miała prawo wziąć ze sobą wyłącznie najbardziej niezbędne rzeczy.[98]. Przemarsz polskiej kolumny powiódł się i większość uciekinierów dotarła bezpiecznie na tereny kontrolowane przez Polaków[99].
Zanim upadła Huta Stepańska na terenie Wołynia doszło do dramatycznych wydarzeń zwanych w historiografii tzw. „Krwawą Niedzielą”. Oddziały UPA zaatakowały przeszło 100 polskich wsi i kolonii na Wołyniu. Akcja ta stanowiła ogromne zaskoczenie dla strony polskiej, która nie spodziewała się, że ukraińska akcja przybierze tak monstrualne rozmiary. Banderowcy mordowali wszystkich mężczyzn, kobiety, dzieci i starców. Niestety tylko w nielicznych wypadkach zaatakowani mieszkańcy zdołali stawić opór. Tak było np. w kościele w Kisielinie, gdzie grupa mieszkańców schroniła się na plebani, gdzie przez 11 godzin bronili się przed atakiem banderowców. Atak ukraiński przetrwały jedynie te miejscowości w których została zorganizowana samoobrona[100].
W drugiej połowie 1943 r. struktury wołyńskiej samoobrony okrzepły. To oraz pojawienie się pierwszych oddziałów partyzanckich spowodowało, że Polacy przystąpili do działań zaczepnych. Jedną z pierwszych tego typu akcji przeprowadzono 11 lipca 1943 r. Wtedy żołnierze samoobrony w Przebrażu przeprowadzili atak na Trościaniec, gdzie znajdowała się szkoła podoficerska UPA. Atak zakończył sukcesem. Baza upowska w została doszczętnie rozbita[101].
Mówiąc o działaniach polskiej samoobrony nie można pominąć tak ważnej kwestii jaką były działania odwetowe. Jak wspomniałem wyżej komendant okręgu zakazywał atakowania ukraińskiej ludności cywilnej. Jednak w miarę rozwoju sytuacji te wytyczne pozostały martwą literą. W początkowym okresie likwidowano pojedynczych Ukraińców, których Polskie Państwo Podziemne uznało za szczególnie niebezpiecznych. Wojskowy Sąd Specjalny wydawał wyroki m.in. na zastępcę burmistrza Łucka oraz ukraińskich sołtysów znanych z działań antypolskich. Niestety tego typu działania nie powstrzymały banderowców przed mordowaniem polskiej ludności[102]. Działania odwetowe, w których ginęła ukraińska ludność cywilna, były najczęściej organizowane w celu likwidacji placówek upowskich[103]. Polacy, aby zlikwidować niebezpieczeństwo ze strony banderowców decydowali się na współdziałanie z Niemcami. O takim wydarzeniu wspomina Wincenty Romanowski „Makitra” komendant obwodu AK Zdołbunów. W styczniu 1944 r. 150 żołnierzy tamtejszej samoobrony wzięło wraz z Niemcami udział w pacyfikacji ukraińskiej wioski Trościanka. Jak pisze „Makitra”, Polacy podczas próby ucieczki zastrzelili kilku mężczyzn. Innych rozstrzeliwano na miejscu w przypadku, znalezienia przy nich broni[104]. Akcje odwetowe przeprowadzane były również samodzielnie przez żołnierzy samoobrony. Według Józefa Turowskiego w wyniku polskich akcji odwetowych zginęło przeszło 2000 ukraińskich cywilów: mężczyzn, kobiet i dzieci[105]. Wincenty Romanowski wspominał, że: Za zniszczenie rabunki i śmierć odpłacano tym samym najbliższym wioskom ukraińskim, które były podejrzane o współudział w napadach[106]. Dowództwo polskiej konspiracji, jak się wydaje, zdawało sobie sprawę, iż przebieg działań odwetowych staje się coraz bardziej brutalny, jednak w żadnym ze znanych przypadków nie decydowano się na ukaranie ich sprawców, najczęściej poprzestając na upomnieniach lub naganach[107].
Czy dziś po blisko 80. latach można powiedzieć, że samoobrony spełniły swoje zadanie? Wydaje się, że tak. Gdyby nie placówki i bazy samoobrony liczba ofiar wśród polskiej ludności cywilnej sięgająca ok. 60 000-100 000 zabitych byłaby z pewnością o wiele większa. Na pewno polskie dowództwo popełniło wiele błędów, zwłaszcza w początkowym okresie mordów ukraińskich. Zawiodło z jednej strony rozpoznanie przeciwnika, a z strony drugiej Polacy zlekceważyli ukraińskie zagrożenie. W istniejącej sytuacji jak się wydaje polskie dowództwo starało się zrobić wszystko co możliwie, aby zminimalizować straty. Możliwości były jednak ograniczone. Brakowało przede wszystkim broni, amunicji oraz oficerów, którzy mogliby stanąć na czele placówek samoobrony. W miarę istniejących możliwości starano się kierować przygotowanych do tego oficerów, czego przykładem może był cichociemny Władysław Kochański działający w rejonie Huty Stepańskiej. Trzeba jednak dobitnie powiedzieć, że struktury AK na Wołyniu nie były na tyle silne, aby całkowicie zminimalizować zagrożenie ze strony banderowców. W tej sytuacji starano się wykorzystywać wszelkie nadarzające się możliwości, decydowano się na przyjęcie ograniczonej pomocy od Niemców, czy współpracowano z partyzantką sowiecką. W istniejącej sytuacji, aby ratować zagrożoną ludność cywilną należało wykorzystać wszystkie możliwości, nawet podejmować współpracę z Niemcami, czy sowiecką partyzantką. Możemy się zastanawiać, czy obecnie wiemy wszystko na temat funkcjonowania wołyńskiej samoobrony? Niestety nie wiemy wszystkiego. Wiele kwestii czeka jeszcze na dalsze szczegółowe badania. Do takich zagadnień należą np. liczba placówek, które powstały na tym terenie w latach 1942-1944, kwestia polskiej policji pomocniczej, oraz kwestia polskich akcji odwetowych skierowanych przeciwko cywilnej ludności ukraińskiej. Zajęcie Wołynia przez Armię Czerwoną nie zakończyło mordów na ludności polskiej. Aby chronić polską ludność byli żołnierze samoobrony wstępowali do tzw. istriebitielnych batalionów powołanych przez władze sowieckie. Zakończenie działań wojennych spowodowało, że ocalała polska ludność oraz byli żołnierze AK i samoobrony wyjechali na teren nowej pojałtańskiej Polski. Jedynie nieliczni z różnych względów zdecydowali się pozostać na Wołyniu.
Struktury Samoobrony:
W Inspektoracie Równe funkcjonowały również samoobrony w miejscowościach Anatolin, Deraźne, Grabina, Hubków, Jakubówka Mała, Majdan Koźliński, Maruczyn, Mokwin, Niewirków, Ożgowo, Pendyki, Romaszkowo, Rudnia Bobrowska, Rudnia Stryj, Sierniawa, Tresteniec (Trosteniec). Szczegółów ich funkcjonowania nie udało się jednak ustalić[158].
III. Inspektorat AK Dubno „Dąbrowa”.
Na terenie inspektoratu Dubno istniały również samoobrony w miejscowościach Antonowice, Bokujma, Hucisko Pikulskie, Iłowica Wielka, Kamienna Góra, Litowiszcze, Łanowce, Malinin, Mołotków, Mosty, Ostrożec, Poczajów Malin, Nowy, Smordwa, Smyga, Tartak, Tetylkowice, Wiśniowiec, Wyszogródek, Załuże. Na temat wskazanych polskich samoobron szczegółowych danych nie udało się ustalić[180].
– komendant cywilny Ludwik Malinowski „Lew”,
– dowódca wojskowy Zygmunt Nestorowicz; Henryk Cybulski „Harry” (od kwietnia 1943 r.),
– zastępca Franciszek Żytkiewicz,
– adiutant Albert Wasilewski,
– szef sztabu Stanisław Olszowski,
– 1 kompania: dowódca Franciszek Malinowski,
– 2 kompania: dowódca Marceli Żytkiewicz,
– 3 kompania: dowódca Tadeusz Mielnik,
– 4 kompania: dowódcy Władysław Cybulski i Tadeusz Wojnicki,
– zwiad konny: Stanisław Koprowski,
– oficer uzbrojenia: Kazimierz Olszewski „Motorek”,
– wywiad skierowany przeciw Niemcom: Adam Wierzyński,
– wywiad skierowany przeciw Ukraińcom Zygmunt Drzewiecki,
– kapelan: ks. Stanisław Szczypta,
– służba sanitarna: lekarz Henryk Kałużyński,
– rusznikarze: Kazimierz Olszewski, Zenon Paszkowski,
Baza odparła trzy duże szturmy banderowców w lipcu, sierpniu, listopadzie 1943 r. Żołnierze z Przebraża prowadzili również ewakuację ludności cywilnej z zagrożonych polskich wsi i kolonii. Baza dotrwała do wkroczenia na Wołyń jednostek Armii Czerwonej w styczniu 1944 r.
Z bazą w Przebrażu ściśle współpracowały placówki:
Z samoobroną w Rożyszczu ściśle współpracowały placówki samoobrony w następujących miejscowościach:
ł. Wasylówka: dowódca Marian Habrych.
n, Wołnianka (lub Wełnianka): dowódca Antoni Rozkowiński.
Brak jest szczegółowych danych o ich funkcjonowaniu[220].
Na terenie inspektoratu Łuck istniały również samoobrony w miejscowościach: Aleksandria, Aleksandrówka, Boroczyce, Chołopecze (folwark), Drużkopol, Granatów, Hermanówka, Hołodnica, Horłury, Kołyszance, Koniuchy, Koszyszcze(?), Kupowalce, Kupówka, Liniów, Mikolajówka, Palcza, Poluchno, Pulhany, Szelwów, Swiniuchy, Watyniec, Wertepy, Wiszniów, Worotniowie, Wólka Markowicka, Wólka Szelwowska, Zalesie i Zaułek, Zamilcze, Zofiówka. Szczegółowych danych na ich temat nie udało się ustalić [231].
Wraz z rozpoczęciem 1944 r. będąca w ofensywie Armia Czerwona, spychając sukcesywnie wojska niemieckie coraz bardziej na zachód, wkroczyła na tereny Okręgu AK Wołyń. W listopadzie 1943 r. komendant “Luboń” wraz ze swoimi sztabowcami opracowywali koncepcję realizacji na Wołyniu planu KG AK pod kryptonimem „Burza” – mobilizacji sił AK, podjęcia walki z niemieckim okupantem, ujawniając się tym samym przed Sowietami i dając do zrozumienia, iż na przedwojennych terytoriach II RP działają legalne struktury wojskowe i cywilne podległe rządowi RP na uchodźstwie [232]. Wejście wojsk sowieckich na terytorium RP było momentem podjęcia decyzji o rozpoczęciu realizacji akcji “Burza”.
Na miejsce koncentracji wołyńskich oddziałów AK wyznaczono zachodnie części województwa wołyńskiego, tj. okolice Włodzimierza Wołyńskiego oraz Kowla [233]. Tam też kierowano wszystkie oddziały partyzanckie działające na terenie okręgu. Rozpoczął się wymarsz na koncentrację. Nie ze wszystkich inspektoratów wymarsz okazał się możliwy. Wciąż na Wołyniu aktywne były – atakujące oddziały polskie – grupy nacjonalistów ukraińskich oraz wojska niemieckie. Ponadto na zajętych przez Sowietów terenach Wołynia następowały aresztowania akowców oraz przymusowe wcielenia ludności polskiej do Armii Czerwonej oraz Wojska Polskiego formowanego w ZSRR. Tego typu akty wyraźnie sabotowały plany „Lubonia”. Pomimo niesprzyjających warunków pod koniec stycznia 1944 r. udało się skompletować jednostkę bojową wielkości dywizji, która została podzielona na dwa zgrupowania: „Gromada” w okolicy Kowla oraz „Osnowa” w rejonie Włodzimierza Wołyńskiego [234]. Nowo powstała jednostka, realizując rozkaz dotyczący odtwarzania sił zbrojnych w kraju, przyjęła nazwę przedwojennej kowelskiej 27 Dywizji Piechoty wraz z numeracją jej pułków – 50 pp, 23 pp oraz 24 pp [235]. Dodatkowo do nazwy nowej jednostki dodano przymiotnik „wołyńska”, aby podkreślić jej przynależność do Okręgu Wołyń AK, jak również fakt, iż w jej skład weszli żołnierze dawnej 13 Kresowej Dywizji Piechoty stacjonującej w Równem. Nawiązując do tradycji 13 DP nowo powstała jednostka przyjęła również numerację niektórych pułków przedwojennej 13 DP. Były to 43 pp oraz 45 pp [236]. Dodatkowo oddziały kawalerii mobilizowanej jednostki przyjęły numerację przedwojennej Wołyńskiej Brygady Kawalerii – 19 i 21 pułk [237]. W ten sposób wyodrębniła się 27 Wołyńska Dywizja Piechoty Armii Krajowej, do której na przełomie stycznia i lutego 1944 r. wciąż dołączały nowe oddziały.
Szacuje się, że na początku lutego 1944 r. uzbrojenie 27 WDP AK wyglądało następująco: 700 sztuk broni krótkiej, 140 sztuk pistoletów maszynowych, 4500 sztuk karabinów, 80 sztuk ręcznych karabinów maszynowych, 17 sztuk ciężkich karabinów maszynowych i 3 sztuki działek przeciwpancernych. Ilość amunicji jest trudna do oszacowania.
W lutym 1944 r. w skład Zgrupowania „Gromada” weszły następujące oddziały:
W tym samym czasie następująco wyglądał skład Zgrupowania „Osnowa”:
Obydwa zgrupowania posiadały piony sanitarne, łączności, zwiadu, propagandy, aprowizacyjne oraz kwatermistrzowskie. Na przełomie lutego i marca oddziały ciągle formującej się 27 WDP AK opanowały znaczny obszar między Kowlem, Włodzimierzem Wołyńskim a Lubomlem wraz z linią Bugu, wypierając z tych terenów grupy nacjonalistów ukraińskich [238].
Na początku lutego 1944 r. dowództwo nad 27 WDP AK objął oddelegowany z Warszawy przez KG AK Jan Wojciech Kiwerski „Oliwa” [239]. Skompletował on swój sztab, który ostatecznie w marcu 1944 r. wyglądał następująco:
Dowództwo 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej kryptonim „Pożoga”
Kwatermistrzostwo podległe dowódcy Dywizji
Samodzielne pododdziały Dywizji podlegające dowódcy Dywizji
Oddział dyspozycyjny dowódcy Dywizji
Batalion „Gzymsa” I/45 pp: dowódca Franciszek Pukacki „Gzyms”. Adiutant Franciszek Chorążyczewski „Wiarus”. Goniec Karol Szmidt „Karol”. Dowódca drużyny dowodzenia Wacław Wiarkowski „Paluszek”. Dowódca 1 kompanii Feliks Szczepaniak „Słucki”. I pluton Antoni Skrzybalski „Jemioł”. II pluton Wincenty Paszkowski „Miś”. III pluton Zdzisław Stachowicz „Słoń”. Dowódca 2 kompanii Jerzy Wolszczan „Bartek”. I pluton Leszek Burzyński „Hel”. II pluton Jan Szewczyk „Włóczęga”. Pluton moździerzy i działek przeciwpancernych N.N. „Orlicz”. Pluton ckm Zygmunt Żołędziewski „Boston”. Pluton zwiadu N.N. „Czarny”. Pluton gospodarczy Franciszek Pawełczak „Opór”. Lekarz batalionu Grzegorz Fedorowski „Gryf”. Drużyna sanitarna Janina Włodarska „Dana”.
Dowódcy dywizji podlegały dwa Zgrupowania: „Gromada” i „Osnowa”, których struktura na początku marca 1944 r. wyglądała następująco:
Samodzielne pododdziały Zgrupowania „Gromada”
Zwiad taktyczny Zgrupowania „Gromada”
21 Pułk Ułanów Nadwiślańskich: dowódca Jerzy Neuman „Hińcza”. Szef szwadronu N.N. „Samson”. I pluton Stanisław Koksanowicz „Wiśniewski”. II pluton Zygmunt Śladewski „Jagoda”. Sekcja ckm Hieronim Hartwich „Jarema”. Drużyna gospodarcza N.N. „Kaczan”.
Bataliony Zgrupowania „Gromada”
Samodzielne pododdziały Zgrupowania „Osnowa”
Zwiad taktyczny Zgrupowania „Osnowa”
19 Pułk Ułanów Wołyńskich „Krwawi Tatarzy”: dowódca Longin Dąbek-Dębicki, „Bohun”, „Jarosław”. Zastępca Dominik Demczuk „Ryś”. Szef szwadronu Kazimierz Godlewski „Soroka”. I pluton N Dudziak „Orzeł”. II pluton Antoni Warpechowski „Borus”. III pluton Władysław Gorzelnicki „Karol”. Drużyna gospodarcza Eugeniusz Grycerski „Łęk”. Drużyna sanitarna Bronisław Bąk „Murzyn”.
Bataliony Zgrupowania „Osnowa”
Po tym, jak „Oliwa” skompletował swój sztab, ostatecznie organizacyjnie ustrukturyzował dywizję oraz gdy w końcu udało się wyprzeć z obszarów działania jednostki grupy ukraińskich nacjonalistów, 27 WDP AK podjęła akcje zbrojne wymierzone w niemieckiego okupanta. Stan osobowy Dywizji oscylował wokół 6000 ludzi. Jedną z pierwszych większych akcji antyniemieckich była próba zajęcia miejscowości Hołoby 9 marca 1944 r. przez Zgrupowanie „Gromada”. Zdobycie tamtejszej stacji kolejowej pozwoliłoby przeciąć linię komunikacyjną Kowel – Łuck. Niestety atak nie powiódł się – Polacy napotkali silny opór ze strony Niemców i zostali zmuszeni do odwrotu. 17 marca żołnierzom I/24 pp i II/43 pp udało się rozbroić zaskoczoną kompanię niemiecką w Zasmykach i przejąć znaczne ilości broni. 24 marca podobną akcję przeprowadzili saperzy ze Zgrupowania „Osnowa”, którzy bez walki wzięli do niewoli 72 Niemców, rekwirując im broń. Po trudnym boju 20 marca III/50 pp oraz II/43 pp wraz z 1 kompanią I/24 pp zdobyły Turzysk [240]. Przejęcie miejscowości oznaczało zablokowanie kolejowej linii komunikacyjnej Włodzimierz Wołyński – Kowel, którą używało wojsko niemieckie do zaopatrywania frontu. W czasie boju zginęło 72 Niemców. Kilka dni później podjęto próbę zdobycia Turopina, jednakże bezskutecznie. Na przełomie marca i kwietnia doszło do rozmów przedstawicieli „Oliwy” z delegatami Armii Czerwonej operującej na wołyńskim odcinku frontu. Sowieci domagali się, aby polska dywizja podporządkowała się im taktycznie, zaznaczając jednocześnie, iż ze swojej strony uznają oni jej podległość wobec KG AK i rządu RP na uchodźstwie w Londynie. „Oliwa” zaraportował o zaistniałej sytuacji do Warszawy. Otrzymał wówczas z KG następującą odpowiedź: „Zadaniem 27 Wołyńskiej Dywizji jest walka z Niemcami na terenach Rzeczpospolitej. Przy wykonywaniu tego zadania czasowo podlegać ona będzie dowództwu sowieckiemu, dopóki sprawa jej podległości taktycznej nie zostanie inaczej uregulowana na drodze porozumienia między Rządem Sowieckim i Rządem Polskim, względnie Naczelnym Dowództwem sowieckim i Naczelnym Dowództwem polskim. […] Jeśli decyzja Sowietów jest obłudną, to fałsz jej wyjdzie niebawem na wierzch, co da Rządowi elementy do wykorzystania” [241]. Tym samym zawiązała się na Wołyniu taktyczna współpraca polsko-sowiecka.
Na przełomie marca i kwietnia, współdziałając taktycznie z sowieckimi oddziałami partyzanckimi oraz wojskami liniowymi Armii Czerwonej, 27 WDP AK kontynuowała walkę z Wehrmachtem oraz Waffen-SS na Wołyniu [242]. W meldunku sytuacyjnym z 12 kwietnia 1944 r. Komendant Główny AK raportował do Londynu: „Na Wołyniu: w nocy z 3 na 4. IV. odparto niemieckie natarcie na m. Sztuń zadając nieprzyjacielowi duże straty, a w przeciwnatarciu rozbito Niemców, biorąc 30 jeńców i odbijając 6 jeńców sowieckich. Zdobyto 7 km, 4 moździerze, 60 kb oraz 26 wozów taborowych i kuchnie polowe. Na pobojowisku naliczono 81 zabitych Niemców. Straty własne: 8 zabitych i 8 rannych” [243]. Niestety 18 kwietnia doszło do jednego z najtragiczniejszych wydarzeń w historii dywizji. Polacy, zamknięci w niemieckim pierścieniu okrążenia w lasach mosurskich, podjęli próbę przebicia się w kierunku pozycji sowieckich. W trakcie próby wyjścia z trudnego położenia zginął, w do dziś niewyjaśnionych okolicznościach, dowódca dywizji Jan Kiwerski „Oliwa” [244]. Pewne jest, iż zabójcy „Oliwy” nosili niemieckie mundury różnych jednostek wchodzących w skład armii III Rzeszy. Jedna z wersji przypisuje niemieckim żołnierzom odpowiedzialność za śmierć „Oliwy”. Inna teoria winą za śmierć dowódcy 27 WDP AK obarcza UPA. Nie można również wykluczyć możliwości prowokacji ze strony sowieckiej. Po „Oliwie” dowództwo nad dywizją objął dotychczasowy dowódca Zgrupowania „Gromada” Jan Szatowski „Kowal” [245]. Ostatecznie 22 kwietnia, po trudnym boju pod miejscowością Jagodzin, dywizji udało się sforsować niemieckie okrążenie za cenę ok. 350 poległych żołnierzy, 160 rannych i 170 wziętych do niewoli. Niestety część oddziałów (ok. 1600 ludzi) nie zdołała wyrwać się z niemieckich kleszczy i uległa rozproszeniu [246].
27 WDP AK znalazła się wówczas na pograniczu wołyńsko-poleskim, maszerując w kierunku lasów szackich, w których planowano odpocząć i uzupełnić zapasy po wyczerpujących walkach [247]. 30 kwietnia dywizja dotarła do celu, skąd szef sztabu Tadeusz Sztumberk-Rychter „Żegota”, który 4 maja pełnił obowiązki dowódcy 27 WDP AK, wysłał do KG depeszę z prośbą o zrzuty lotnicze z amunicją i zaopatrzeniem dla wyczerpanej kilkutygodniowymi walkami jednostki. W trakcie przebywania dywizji w lasach szackich nastąpiła jej reorganizacja. Ostatecznie 12 maja struktura 27 WDP AK wyglądała następująco:
Tymczasem pomoc lotnicza nie nadchodziła. Dowództwo 27 WDP AK znajdującej się w lasach szackich – wraz z pogarszającą się sytuacją aprowizacyjną oraz niemieckimi ruchami okrążającymi dywizję – podjęło decyzję o przebijaniu się w kierunku linii frontu w celu przejścia za pozycje sowieckie w nadziei na możliwość dozbrojenia jednostki. Po rozpoznaniu rejonów okalających las okazało się, iż przejście do linii sowieckich zagrodzone jest silnie obsadzonymi niemieckimi pozycjami obronnymi. Niemcy, świadomi obecności 27 WDP AK oraz sowieckich oddziałów partyzanckich w lasach szackich, postanowili przeprowadzić w nich akcję likwidacyjną. 21 maja ruszyło druzgocące niemieckie natarcie. Walki trwały cały dzień. Wieczorem, kiedy bój ustał, doszło do spotkania dowódców 27 WDP AK i operującej w tym rejonie sowieckiej partyzantki. Podczas odprawy podjęto wspólną decyzję o przebijaniu się do sowieckich pozycji frontowych, za rzeką Prypeć, przez tereny bagniste, nieobsadzone przez Niemców. Dywizja, podzielona na trzy kolumny dowodzone przez „Żegotę”, „Kowala” i „Gardę”, wyruszyła w drogę tego samego dnia, udając się w trzech różnych kierunkach. Wszystkim kolumnom w nocy z 21 na 22 maja udało się wyjść z niemieckiego okrążenia. Niestety rozproszone oddziały dywizji straciły ze sobą łączność na poleskich terenach bagnistych, co było fatalne zwłaszcza w obliczu depeszy, którą otrzymał „Żegota” od KG krótko po wyjściu z lasów szackich. Dowódca AK rozkazał 27 WDP AK przejście na teren Lubelszczyzny [248]. „Żegota”, podjąwszy nieudane próby kontaktu z kolumnami „Gardy” i „Kowala”, podjął marsz na zachód. Jego kolumna w pełni przeszła przez Bug na początku czerwca [249].
Tymczasem kolumny „Gardy” i „Kowala”, trwając przy pierwotnych założeniach, maszerowały w kierunku Prypeci. Znalazłszy się w rejonie linii frontu, podjęto próbę sforsowania rzeki i dotarcia do pozycji sowieckich. Jednakże nie udało się poinformować o tym dowództwa sowieckiego. Uniemożliwiały to wówczas licznie obsadzone linie niemieckie. Jako pierwszy ze swoją kolumną ruszył „Garda”. Podczas próby przejścia przez rzekę jego oddziały zostały ostrzelane przez artylerię zarówno sowiecką, jak i niemiecką. Fatalna sytuacja została wyjaśniona przez nielicznych żołnierzy dywizji, którzy dotarli do pozycji sowieckich, pokonując Prypeć wpław. Reszta grupy „Gardy” przebijała się pod ostrzałem Niemców w kierunku kładki na rzece, dzięki której udało się ostatecznie dostać polskim żołnierzom za linię frontu. Tragiczna przeprawa kosztowała kolumnę „Gardy” ok. 40% stanu osobowego, tj. ok. 120 poległych i ok. 114 rannych [250]. Tym samym Zgrupowanie „Osnowa” 27 WDP AK przestało istnieć. Sowieci rozbroili polskich żołnierzy, a rannych skierowali do szpitali polowych. Wobec zagłady kolumny „Gardy”, „Kowal” postanowił poprowadzić żołnierzy na zachód. Po wielodniowym marszu udało mu się nawiązać łączność ze sztabem „Żegoty”. 10 czerwca kolumna „Kowala” przekroczyła Bug, przechodząc na Lubelszczyznę [251].
Oddziały 27 WDP AK, którym udało się przejść przez Bug, skoncentrowały się na terenie lasów parczewskich. Szef sztabu Okręgu AK Lublin zaraportował wtedy do KG: „Oddziały 27 Dywizji Piechoty skład 4 bataliony ze sztabem pod dowództwem Ostoi przeszły przez Bug 7. VI. br. Kwaterują w rejonie lasów parczewskich, dyscyplina bardzo duża, umundurowanie bardzo złe. Chorują na malarię. Przybycie Żegoty konieczne. Mundury, buty, środki sanitarne przysłać. Zuzia”. Na przełomie czerwca i lipca leczono rannych żołnierzy, uzupełniano zaopatrzenie oraz stan osobowy po okresie walk na Wołyniu i Polesiu. Nastąpiła wówczas kolejna reorganizacja dywizji. Na początku lipca struktura 27 WDP AK prezentowała się następująco:
Samodzielne pododdziały Dywizji
Bataliony „Gromady”
Tymczasem 15 lipca Niemcy podjęli akcję zbrojną pod kryptonimem „Cyklon”, skierowaną przeciwko partyzantom z lasów parczewskich [252]. P.o. dowódcy dywizji „Kowal”, chcąc uniknąć ponownego zamknięcia w okrążeniu oraz walki z lepiej wyposażonym przeciwnikiem, zdecydował się na wyjście z lasów w kierunku zachodnim. Wymarsz, który podjęto 18 lipca, przebiegł pomyślnie. Oddziałom polskim udało się skutecznie ominąć pierścień niemieckiego okrążenia, a następnie rozlokować się w lasach lubartowskich. Tymczasem Armia Czerwona przekroczyła Bug, spychając na zachód wojska niemieckie. Oswobodziwszy się w niemieckich „kleszczy”, 27 WDP AK włączyła się w realizację planu „Burza” na Lubelszczyźnie. 22 lipca oddziałom dywizji udało się wyzwolić Lubartów oraz Kock wraz z terenami przylegającymi o powierzchni ok. 180 km2, wypierając z nich żołnierzy niemieckich [253]. Wówczas ujawnił się negatywny stosunek polskich komunistów do AK. Jan Kotowicz „Twardy” tak raportował ówczesną sytuację do KG: „W Wykonaniu burzy zająłem m. Lubartów oraz Kock oraz licznych jeńców i sprzęt. W rozmowach przeprowadzonych z ppłk. Armii Ludowej A. Korczyńskim, który znalazł się w Lubartowie po zajęciu go przez nasze oddziały i ogłosił się komendantem garnizonu sprawującym władzę w imieniu bliżej nieokreślonego Rządu Ludowego, wyszło na jaw krańcowo wrogie ustosunkowanie się oddziałów Armii Ludowej, prowokującej starcia zbrojne. Twardy” [254]. 23 lipca na tereny zajęte przez polskich żołnierzy wkroczyły wojska Armii Czerwonej, wchodzące w skład 1 Frontu Białoruskiego, kierujące się w kierunku Lublina. Szef sztabu dywizji „Żegota”, w imieniu dowódcy dywizji Jana Kotowicza „Twardego”, odbył wówczas spotkanie z gen. Fokanowem będącym najwyższym dowódcą wojsk sowieckich na tamtejszym odcinku frontu, kierując 29 gwardyjskim Korpusem Piechoty. Uzgodniono wówczas wspólne, polsko-sowieckie, działania na kierunku warszawskim [255]. Gen. Fokanow, chcąc poznać potencjał dywizji, zaproponował, aby jej oddziały dokonały defilady przed dowództwem sowieckim w pobliskiej miejscowości Skrobów, w której miało się również odbyć spotkanie dowództwa 27 WDP AK oraz 29 gwardyjskiego Korpusu. Na propozycję przystano. 25 lipca cała kadra dowódcza dywizji, w tym m.in. „Twardy”, „Żegota” oraz „Kowal”, udała się do Skrobowa, podczas gdy polscy żołnierze formowali kolumnę do defilady. Tego dnia doszło do dramatycznego finału epopei 27 WDP AK. W Skrobowie gen. Fokanow zażądał od dowódców dywizji złożenia broni, a zmierzającą na defiladę kolumnę polskich żołnierzy okrążyły wojska sowieckie i rozbroiły, łamiąc tym samym wcześniejsze ustalenia dotyczące wspólnego działania [256]. Następnego dnia dowódcy pododdziałów 27 WDP AK, dziękując za miesiące wspólnej walki, poinformowali swoich żołnierzy o rozwiązaniu dywizji, zalecając, aby ci podjęli próbę przebijania się do innych polskich jednostek na własną rękę [257].
Szacuje się, że w trakcie przeszło sześciomiesięcznych walk na
terenach Wołynia, Polesia i Lubelszczyzny dywizja straciła ponad 1300 ludzi,
z czego ok. 650 poległych i zaginionych oraz 700 rannych. Straty zadane nieprzyjacielowi sięgały ok. 700 zabitych i ok. 1000 rannych [258]. Wraz z rozwiązaniem 27 WDP AK nastąpił kres obecności żołnierza polskiego na ziemiach Wołynia. Żołnierze dywizji przeszli łącznie ok. 600 kilometrów walcząc na swojej drodze z Niemcami i ukraińskimi nacjonalistami. Po wejściu na Wołyń Armii Czerwonej na terenach tamtejszych Inspektoratów Rejonowych AK Sowieci rozbrajali akowców, którzy nie zdołali dotrzeć w rejon koncentracji dywizji w styczniu 1944 r. Tym samym AK na Wołyniu stopniowo przestawała istnieć. Na mocy postanowień zwycięskich w II wojnie światowej mocarstw ustalono nową wschodnią granicę Polski, która miała przebiegać wzdłuż tzw. linii Curzona. W zaistniałej sytuacji Wołyń znalazł się w granicach ZSRS.
Mogiły żołnierzy 27 WDP AK są zlokalizowane w różnych miejscach na wielu cmentarzach w całej Polsce. Do początku lat dziewięćdziesiątych XX w. pamięć o wołyńskiej AK i 27 WDP AK była podtrzymywana przede wszystkim przez środowiska kombatanckie. Najczęściej z ich inicjatywy, jeszcze w czasach PRL, na cmentarzach i w kościołach fundowano tablice pamiątkowe oddające cześć poległym wołyńskim akowcom. W latach osiemdziesiątych XX w. wspomniane środowisko zostało formalnie ukształtowane w ramach Związku Bojowników o Wolność i Demokrację [259]. W latach dziewięćdziesiątych jego przedstawiciele w większości przeszli do nowo powstającego, niezależnego stowarzyszenia żołnierzy AK – Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, tworząc w jego ramach Okręg Wołyński. Kombatanci Okręgu Wołyńskiego, który obecnie jest jednym z tzw. okręgów „bez ziemi”, do dziś udzielają się społecznie w Warszawie, Słupsku, Koszalinie, Wrocławiu, Hrubieszowie, Chełmie, Lublinie i Krakowie [260]. Mówiąc o zachowaniu pamięci o wołyńskiej AK, należy stwierdzić, że ponadczasowym jej upamiętnieniem jest powiększająca się z roku na rok literatura przedmiotu. Ponadto należy pamiętać o pionierskim wysiłku Edmunda Gosia, który podjął się utworzenia stale uzupełnianej imiennej listy żołnierzy 27 WDP AK.
Odznaka pamiątkowa Okręgu Wołyńskiego ŚZŻAK
Od września 1991 r. tradycje 27 WDP AK przejął i kultywuje Nadbużański Oddział Straży Granicznej. Ponadto 1 marca 2017 r. tradycję dywizji przyjęła również 2 Lubelska Brygada Obrony Terytorialnej. Oprócz tego imię 27 WDP AK przyjęły ulice w Hrubieszowie oraz Kocku. Tradycje 27 WDP AK kultywuje 3 Malborska Obronna Drużyna Starszoharcerska „Uderzenie”.
Warszawski pomnik 27 WDP AK
Najważniejszym miejscem upamiętniającym wysiłek zbrojny żołnierzy 27 WDP AK jest pomnik odsłonięty 12 września 1993 r. na skwerze Wołyńskim przy Trasie Armii Krajowej w Warszawie [261].
Pomnik projektu rzeźbiarza Kazimierza Danilewicza ma kształt wielkiego kamiennego miecza. Kilka lat później uzupełniono go jedenastoma kamiennymi kolumnami w formie świec upamiętniających męczeństwo Polaków z jedenastu wołyńskich powiatów, ofiar rzezi wołyńskiej. Ponadto dodano popiersie gen. Jana Wojciecha Kiwerskiego oraz tablice z nazwiskami poległych żołnierzy 27 WDP AK.
Tablice
Pozostałe tablice memoratywne
Pozostałe pomniki
Medale
Sztandary
Szkoły im. 27 WDPAK
Miejsca pamięci na Wołyniu
[1] R. Wnuk, „Za pierwszego sowieta”. Polska konspiracja na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej (wrzesień 1939–czerwiec 1941), Warszawa 2007, s. 167
[2] W. Romanowski, ZWZ-AK na Wołyniu 1939-1944, Lublin 1993, s. 114.
[3] W. Filar, Wydarzenia wołyńskie 1939-1944. W poszukiwaniu odpowiedzi na trudne pytania, Toruń 2008, s. 176.
[4] Meldunek Iwana Sierowa dla Ławrientija Berii o wykryciu i częściowej likwidacji ZWZ na Wołyniu z 16 lipca 1940 r., [w:] Polskie podziemie 1939-1941. Od Wołynia do Pokucia, cz. 1, red. W. Chudzik, przeł. I. Kozłowski, M. Słoń-Nowaczek, Warszawa–Kijów 2004, s. 273-283.
[5] W. Romanowski, op. cit., s. 134.
[6] J. Turowski, Pożoga. Walki 27 Wołyńskiej Dywizji AK, Warszawa 1990, s. 23.
[7] Ibidem, s. 25-28.
[8] K. Krajewski, Na straconych posterunkach. Armia Krajowa na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej, Kraków 2015, s. 475.
[9] D. Faszcza, Podziemie polskie na Wołyniu 1939-1942, „Biuletyn Informacyjny 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej” 2008, R. 25, nr 1 (97), s. 15.
[10] Ibidem, s. 476.
[11] D. Faszcza, „Luboń”, „Wiktor” Pułkownik Kazimierz Bąbiński 1895-1970, Warszawa 2010, s. 86, Biblioteka Armii Krajowej. Dowódcy Oddziałów Armii Krajowej, 8.
[12] E. Komoński, W obronie przed Ukraińcami. Działania Polaków na Wołyniu i Galicji Wschodniej w latach 1943-1944 wobec polityki eksterminacyjnej nacjonalistów ukraińskich, Toruń 2013, s. 79.
[13] Ibidem, s. 80.
[14] J. Turowski, op. cit., s. 33.
[15] W. Filar, „Burza” na Wołyniu. Dzieje 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej – studium historyczno-wojskowe., Warszawa 2010, s. 101.
[16] J. Turowski, op. cit., s. 59, 66, 71, 78, 82.
[17] W. Filar, op. cit., s. 101.
[18] J. Turowski, op. cit., s. 89, 91, 113.
[19] W. Filar, op. cit., s. 101.
[20] J. Turowski, op. cit., s. 120, 134.
[21] W. Filar, op. cit., s. 101.
[22] T. Dudek, Przebraże 43, Warszawa 2019, s. 42-46.
[23] E. Siemaszko, Wołyń pod okupacją niemiecką, „Niepodległość i Pamięć” 2008, nr 27, s. 240.
[24] J. Łukaszów [wł. Tadeusz Olszański], Walki polsko-ukraińskie 1943–1947, „Zeszyty Historyczne” 1989, 90, s. 163-164.
[25] W. Bonusiak, Małopolska Wschodnia i Wołyń w czasie II wojny światowej, Rzeszów 2022, s. 165; E. Bakuniak, „Osnowa”. Zgrupowanie Pułkowe 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Od Lasów Wołyńskich do Puszczy Solskiej. Wspomnienia uczestnika walk 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK i 9. Pułku Piechoty Legionów AK, Warszawa 2004, s. 35–36; M. Klimecki, Geneza i organizacja polskiej samoobrony na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach II wojny światowej, w: Polska–Ukraina. Trudne pytania, t. 3, Materiały III międzynarodowego seminarium historycznego „Stosunki polsko-ukraińskie w latach II wojny światowej”, Łuck 20–22 maja 1998”, oprac. A. Ajnenkiel et al, Warszawa 1998, s. 65.
[26] E. Komoński, W obronie przed Ukraińcami, Toruń 2013, s. 213-218.
[27] W. Filar, Działania 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, Warszawa, 2011, cz. 1, s. 21.
[28] M. Klimecki, op. cit., s. 64.
[29] T. Dudek, op. cit., s. 97.
[30] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia w latach 1939-1945, t. 2, wyd. 3, Warszawa 2008, s. 1066.
[31] E. Komoński, op. cit., s. 303-318.
[32] L. Kulińska, Cz. Partacz, Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich na Polakach w latach 1939-1945. Ludobójstwo niepotępione, Warszawa 2015, s. 129-130.
[33] M. Berny, Wołynianka, Wrocław 2015, s. 43-45. Niestety w miasteczku pozostała grupa Polaków starszych i chorych oraz tych należących do rodzin mieszanych. Wszyscy 13 czerwca zostali zapędzeni do tamtejszego kościoła, który następnie został podpalony. Upowcy strzelali do próbujących się wydostać do świątyni. Zginęło wówczas 40 osób, E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia w latach 1939-1945, t. 1, wyd. 3., Warszawa 2008, s. 571.
[34] M. Klimecki, op. cit., s. 63.
[35] IPN-BUIAD, Środowisko Żołnierzy 27 WDP AK, sygn. 932/9, relacja Piotra Mosiejczyka, k. 28-30.
[36] T. Dudek, Cichociemny kpt. Władysław Kochański „Bomba”/„Wujek” i jego żołnierze. W obronie ludności polskiej Wołynia w 2. połowie 1943 roku, [w:] Żołnierze Armii Krajowej na Kresach Wschodnich podczas II wojny światowej. Historia – Polityka – Pamięć, pod red. nauk O. Grotta i A. Perłakowskiego, Kraków 2021, s. 115-116.
[37] M. Klimecki, op. cit., s. 68: Polskie Siły Zbrojne w II Wojnie Światowej, t. 3, Londyn 1950, s. 527-528.
[38] D. Faszcza, Polskie Państwo Podziemne na Wołyniu 1939–1944, „Biuletyn IPN” 2010, nr 7–8, s. 96–98; W. Filar, Okręg Wołyński AK, [w:] Armia Krajowa rozwój organizacyjny, red. nauk. Krzysztof Komorowski, Warszawa 1996, s. 226–227.
[39] Z. Kachnicz, Armia Krajowa na Wołyniu a przygotowanie ukraińskich nacjonalistów do oczyszczenia tych terenów z Polaków, [w:] Wołyń i Małopolska Wschodnia 1943-1944, red. nauk. C. Partacz, B. Polak, W. Handke, Koszalin-Leszno 2004, s. 161; G. Motyka, Tak było w Bieszczadach. Walki polsko-ukraińskie 1943-1948, Warszawa 1999, s. 104.
[40]W. Bonusiak, op. cit., s. 156-157; J. Hrycak, Historia Ukrainy 1772-1999. Narodziny nowoczesnego narodu, Lublin 2000, s. 247–248; G. Motyka, Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła”. Konflikt polsko-ukraiński 1943-1947, Kraków, 2011, s. 97-99.
[41] Cyt. za: G. Motyka Tak było…, s. 111.
[42] Cyt. za: A. Peretiakowicz, Polska samoobrona w okolicach Łucka, Katowice 1995, s. 19.
[43] IPN-BUIAD, sygn. 932/5, Środowisko Żołnierzy 27 WDP AK, H. Wardach, Tragiczne wspomnienia z lat 1939-1945, k. 118; E. Bakuniak, op.cit., s. 34; Armia Krajowa w dokumentach (1939-1945), t. 3, kwiecień 1943- lipiec 1944, red. nauk. H. Czarnocka et l.., Wrocław 1990, s. 5.
[44] Polska i Ukraina w latach trzydziestych–czterdziestych XX wieku. Nieznane dokumenty z archiwów służb specjalnych, w: Polacy i Ukraińcy pomiędzy dwoma systemami totalitarnymi. 1942-1945, t. 4, cz. 1-2, Kijów-Warszawa 2005, s. 393; G. Motyka, Plan wykarczować, „Karta. Kwartalnik Historyczny” 15, 2005, nr 46, s. 92.
[45] Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego, Archiwum Lucyny Kulińskiej, akc. sygn. 2388, A. Kownacka-Góral, Wspomnienia z dawnych lat, k. 18.
[46] IPN-BUIAD, Środowisko Żołnierzy 27 WDP AK, sygn. 932/9, W. Siemaszko, Spis aktów terroru nacjonalistów ukraińskich w latach 1939–1944 (wyciąg), s. 17; L. Kulińska, Cz. Partacz, op. cit., s. 132-133.
[47] G. Motyka, Polski policjant na Wołyniu, „Karta. Kwartalnik Historyczny” 8, 1998, nr 24, s. 128.
[48] W. Bonusiak, op. cit., s. 159; J. Łukaszów [wł. Tadeusz Olszański], op. cit., s. 175; G. Motyka, Polski policjant…, s. 126–127.
[49] T. Wolak, Na Wołyniu. Najstarszy i największy oddział partyzancki „Bomba” Armii Krajowej, „Biuletyn Informacyjny 27 WDP AK” 2010, nr 1, s. 12-13. Najwcześniej posterunki polskiej policji pomocniczej powstały w powiatach, w których Ukraińcy dopuścili się masowych morderstw na polskiej ludności cywilnej. Były to kolejno powiaty: Dubno, Krzemieniec (kwiecień 1943) oraz Kostopol i Sarny (maj, czerwiec 1943). W. Bonusiak, op. cit., s. 158.
[50] J. Łukaszów [wł. Tadeusz Olszański], op. cit., s. 164-165.
[51] T. Dudek, Przebraże…, s. 74.
[52] Cz. Partacz, Depolonizacja Wołynia i Małopolski Wschodniej przez OUN-UPA i Służbę Bezpieczeństwa OUN w latach 1943-1944, „Rocznik Koszaliński” 31, 2003, s. 105.
[53] IPN-BIUAD, Środowisko Żołnierzy 27 WDP AK, sygn. GK 932/ 5, relacja Adolfa Kosmowicza, k. 11.
[54] G. Motyka, Tak było…, s. 112.
[55] H. Cybulski, op. cit., s. 374.
[56] IPN-BUIAD, Środowisko Żołnierzy 27 WDP AK, sygn. GK 932/ 6, relacja Tadeusza Kotarskiego, k. 62.
[57] D. Faszcza, Komenda Główna Okręgu AK „Wołyń” wobec eksterminacji ludności polskiej w 1943 roku, „Niepodległość i Pamięć” 2013, nr 3–4, s. 81; G. Motyka, Ukraińska partyzantka 1942-1960, Warszawa 2006, s. 316-318; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 234-236.
[58] IPN-BUIAD, Środowisko Żołnierzy 27 WDP AK, sygn. GK 932/9, relacja Karola Nowickiego, k. 12; A. Bata, W cieniu Tryzuba, Warszawa- Kraków 2016, s. 167; D. Faszcza, Polskie Państwo Podziemne…, s. 100-101; D. Piersa, Eksterminacja ludności polskiej na Wołyniu, „Studenckie Zapiski Historyczne” 2007, nr 4, s. 73.
[59] IPN-BUIAD, Środowisko Żołnierzy 27 WDP AK, sygn. GK 932/ 6, relacja Tadeusza Kotarskiego, k. 64.
[60] Ibidem, relacja Zygmunta Żołędziowskiego, k. 72; E. Siemaszko, Wołyń pod okupacją niemiecką…, s. 247; A. Zawilski, op. cit., s. 395. W. Kołodyński, Po traumie, w: Wołyń bez komentarza. Wywiady radiowe, wspomnienia ocalałych, dokumenty, Warszawa 2016, s. 40-44.
[61] Kresowi księża harcerze. Od Kamieńca Podolskiego do Nowogródka. Wspomnienia zebrał, opracował i wydał dr. Henryk Dąbkowski, Warszawa 1999, s. 51.
[62] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona w dorzeczu Horynia, Katowice 1997, s. 286.
[63] IPN-BUIAD, sygn. 932/11, Środowisko Żołnierzy 27 WDP AK, relacja księdza Józefa Kuczyńskiego proboszcza parafii Wielkie Dederkały, k. 43-44; Kresowi księża…, s. 51-52; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo…, t. 1, s. 419-420.
[64] J. Turowski, Walki 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, Warszawa 1990, s. 144. Wczesną wiosną 1943 r. organizacja struktur samoobrony jak pisze Michał Klimecki tworzone one były zarówno z inicjatywy lokalnych społeczności jak i struktur cywilnych i wojskowych polskiego państwa podziemnego, M. Klimecki, op. cit., s. 64.
[65] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 428.
[66] Ibidem.
[67] AW Ośrodka Karta, sygn. II 1303 2k, W. Janczyński, Mój pamiętnik z okresu II Rzeczpospolitej Polskiej okupacji oraz sowieckiej i niemieckiej i PRL, k. 3; A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 289.
[68] AW Ośrodka Karta, sygn. II 1251 2k, E. Bosakowski, Niedokończony pamiętnik, k. 32.
[69] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 428-429.
[70] Obrona Rybczy [on-line] http://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=obrona-rybczy [dostęp: 30.01.2022]; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 426.
[71] AW Ośrodka Karta, sygn. II 1303 2k, W. Janczyński, Mój pamiętnik…, k. 3-4.
[72] AW Ośrodka Karta, sygn. II 1251 2k, E. Bosakowski, Niedokończony pamiętnik, k. 55-61; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s.430-432.
[73] CDCN, Archiwum Komisji Historycznej ZBOWiD w Krakowie, sygn. 365, L. Świkla, O Przebrażu i kilku innych sprawach, k. 3-6; Wprawdzie pierwszym komendantem wojskowym był zawodowy podoficer WP z 2 DAK Zygmunt Nestorowicz, jednak szybko został zastąpiony na tym stanowisku przez Henryka Cybulskiego. Trudno powiedzieć, dlaczego tak się stało. Według niektórych relacji był on wówczas osobą w dość zaawansowanym wieku i być może to było przyczyną zmiany na tym stanowisku, T. Dudek, Przebraże…, s. 81.
[74] S. Błażejewska, Wołyń 1943, [b. m. i r. w.], 2016, s. 131-135.
[75] T. Dudek, Przebraże…, s. 78.
[76] M. Klimecki, op. cit., s. 65. Komendant okręgu skierował również oficerów, którzy znajdowali się w jego dyspozycji do organizacji struktur samoobrony oraz oddziałów partyzanckich. Ich głównym zadaniem miało być wspieranie poszczególnych placówek samoobrony. Komendant okręgu podjął również decyzję o utworzeniu oddziałów partyzanckich. Miały one stanowić swego rodzaju ruchomy odwód, kierowany na pomoc zagrożonym placówkom samoobrony. Takich oddziałów powstało kilka. Najbardziej znane, oprócz oddziału dowodzonego przez Kochańskiego, były formacje dowodzone przez porucznika Władysława Czermińskiego ps. Jastrząb oraz ppor. Jana Rerutkę ps. Drzazga. Po rozpoczęciu akcji „Burza” stały się one zalążkiem 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, zob. T. Sztuberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, Warszawa 1966, s. 208; Polskie Siły Zbrojne…, s. 584
[77] T. Wolak, My kijami walczyć nie będziemy, w: Wołyń. Epopeja polskich losów 1939–2013. Akt I, relacje zebrał i opracował M. Koprowski, Zakrzewo, 2013, s. 229.
[78] H. Cybulski, op.cit., s. 163–164.
[79] M. Łoziński, Strażnik pamięci Przebraża, w: Wołyń. Epopeja polskich losów 1939–2013. Akt II, relacje zebrał i opracował M. Koprowski, Zakrzewo, 2013, s. 294–295.
[80] W. Romanowski, Kainowe dni, Warszawa 1990, s. 120.
[81] W. Filar, Wydarzenia wołyńskie 1939-1944. W poszukiwaniu odpowiedzi na trudne pytania, Toruń 2008, s. 216. Warto dodać, że żołnierze samoobrony mogli w razie potrzeby liczyć na wsparcie, swego rodzaju, pospolitego ruszenia. Byli to starsi wiekiem mężczyźni uzbrojeni w przestarzałe karabiny, piki lub kosy osadzone na sztorc. Ich zadaniem było pełnienie całodobowych wart oraz dbanie o utrzymanie porządku i bezpieczeństwa wewnątrz obozu. W razie nagłego ukraińskiego ataku ich zadaniem było wspieranie głównych sił w walce z napastnikami. T. Wolak, Cz. Piotrowski, Przebraże, Warszawa 1996, s. 4.
[82] E. Komoński, W obronie przed Ukraińcami, Toruń 2013, s. 279.
[83] L. Kulińska, Cz. Partacz, op. cit., s. 131.
[84] H. Cybulski, op. cit., s. 87–88.
[85] T. Dudek, Cichociemny kpt. Władysław Kochański…, s. 115.
[86] IPN-BUIAD, Środowisko Żołnierzy 27 WDP AK, sygn. 932/5, J. Turowski, Spis aktów terroru nacjonalistów ukraińskich w powiecie łuckim na Wołyniu w latach 1939-1944 (wyciąg z materiałów środowiska żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji AK), k. 218.
[87] M. Łoziński, op.cit., s. 293–294; A. Oliwa, Gdy poświęcano noże. Tragedia Wołynia już bez cenzury, Opole 2013, s. 33–37.
[88] J. Turowski, W. Siemaszko, Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich dokonane na ludności polskiej na Wołyniu 1939–1945, Warszawa 1990, s. 44.
[89] CBW, AJT, sygn. 4/99, J. Turowski, Armia Krajowa: Okręg Wołyń. Kwestia Ukraińska – oddziały partyzanckie, k. 114-115.
[90] W. Kobylański, W szponach trzech wrogów, Chicago 1988, s. 35-36.
[91] Ibidem, s. 37-38; W. Turowski, Pożoga: walki 27 Dywizji AK, Warszawa 1990, s. 128. Aleksander Kulisz, który był żołnierzem tamtejszej samoobrony wspominał, że Sobiesiak: proponował nam obronę, ale w swojej bazie, bo tu nie da rady. Teren odkryty i długi 4 km, a nawet sześć. Naszym dowódcom to się nie spodobało, ale zostawił nam dwudziestu ochotników, którzy zginęli w naszej obronie, AW, sygn. II/0234, A. Kulisz, Wspomnienia…, k. 2.
[92] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 304-305.
[93] Cz. Piotrowski, Krwawe żniwa za Styrem, Horyniem i Słuczą, Toruń 2011, s. 174-185.
[94] AW, sygn. II/647, I. Janicki, Wspomnienia…, k. 10.
[95] A. Kownacka-Góral, Z Przebraża na Wołyniu do Opola, Łódź 2008, s. 88-89.
[96] Cz. Piotrowski, Przez Wołyń i Polesie na Podlasie, Warszawa 1998, s. 48.
[97] W. Kobylański, op. cit., s. 45.
[98] AW, sygn. II/647, I. Janicki, Wspomnienia…, k. 10-11.
[99] Cz. Piotrowski, Krwawe żniwa…, s. 313-314; G. Sołtysiak, Huta Stepańska „Karta. Kwartalnik Historyczny” 8, 1992, s. 79-80.
[100] G. Motyka, Tak było…, s. 113-114.
[101] M. Klimecki, op. cit., s. 69.
[102] E. Komoński, op. cit., s. 294.
[103] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 2, s. 1073-1074.
[104] W. Romanowski, op. cit., s. 189-190.
[105] J. Turowski, op. cit., s. 512-513. Nieco wyższą liczbę podaje Grzegorz Motyka. Według niego ofiarą polskich odwetowych przeprowadzonych przez oddziały partyzanckie oraz członków samoobrony padło od 2 do 3 tysięcy osób. Ten sam historyk szacuje liczbę polskich ofiar na przeszło 100 tysięcy pomordowanych, G. Motyka, Od rzezi wołyńskiej…, s. 448.
[106] W. Romanowski, op. cit., s. 147.
[107] E. Komoński, op. cit., s. 298.
[108] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 116; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 732-733.
[109] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 120.
[110] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 1068.
[111] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona …, s. 120.
[112] Ibidem, s. 96.
[113] M. Dębowska, Kościół katolicki na Wołyniu w warunkach okupacji 1939-1945, Rzeszów 2008, s. 346-347; A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 101.
[114] Ibidem, s. 97.
[115] Ibidem, s. 96
[116] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s.743-744.
[117] IPN-BUIAD, Środowisko Żołnierzy 27 WDP AK, sygn. 932/3, relacja Hipolita Ciaka, k. 19-20; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 802.
[118] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 120.
[119] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona …, s 104; Wspomnienia nie tylko o pułku KOP Sarny, red. Henryk Dąbkowski, Warszawa 2001 s. 212. Według Ewy i Władysława Siemaszków samoobrona w Rokitnie podzielona była na dwie drużyny dowodzone przez Władysława Dytkowskiego oraz Bernarda Lindego, E. Siemaszko, W. Siemaszko., Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 768.
[120] Delegatura IPN w Kielcach – Wydział Archiwalny, sygn. Ki 53/83, Cz. Hołub, Terror i eksterminacja ludności polskiej na Polesiu w II wojnie światowej, k. 25; A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s 104; Wspomnienia nie tylko o pułku KOP Sarny red. H. Dąbkowski, Warszawa 2001, s. 221.
[121] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, ss. 92, 95-96.
[122]S. Błazejewska, op. cit., s. 83; A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 111-112; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 2, s. 1122-1223.
[123] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 782-783.
[124] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 121.
[125] Cz. Piotrowski, Krwawe żniwa…, s. 195-197; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 748-749.
[126] G. Motyka, Ukraińska…, s. 319.
[127] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 216.
[128] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 244.
[129] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 126.
[130] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 252-253
[131] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 222.
[132] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 257-260. H. Słowiński, W obronie Zasłucza, w: Wołyń. 27 Wołyńska Dywizja Piechoty AK, relacje zebrał i opracował M. Koprowski, Zakrzewo, 2013, s. 217-218.
[133] BZNiOS, sygn. 16729-II, K. Bessendowski, Wołyńskie wspomnienia: lata 1939-1944, k. 30-31; T. Dudek, Cichociemny kpt. Władysław Kochański „Bomba”/„Wujek”…, s. 119-126.
[134] G. Motyka, Ukraińska partyzantka…, s. 316-318.
[135] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 261.
[136] Ibidem, s. 968.
[137] M. Burzyński, Karaczun obsesja przeszłości, Inowrocław 2020, s. 171; A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 12, 162.
[138] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 253.
[139] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 228; Materiały do dziejów diecezji łuckiej; relacje o stanie dekanatów i parafii 1941-1944, opr. Monika Dębowska, Lublin 2005, s. 45.
[140] Ibidem, s. 226
[141] W. Hermaszewski, Masakra w Lipnikach, Warszawa 2015, s. 70-77; E. Komoński, op. cit., s. 448.
[142] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 216; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 670-671.
[143] Ibidem, s. 310-311.
[144] Ibidem, s. 700.
[145] Ibidem, s. 240.
[146] Ibidem, s. 126.
[147] Ibidem, s. 176
[148] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 169; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 274-275.
[149] B. Ossol., sygn. 16729-II, K. Bessendowski, op.cit., k. 29-30; ŚZŻAK, teczka osobowa Jerzego Czyżewskiego, k. 2; teczka osobowa Zygmunta Topolnickiego, k. 1; o. R. Kranc, Z Ostroga na Kołymę, Kraków 1998, s. 33-40; A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 245.
[150] Ibidem, s.222.
[151] Ibidem, s. 127; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 297-298.
[152] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 247.
[153] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 720.
[154] B. Ossol., sygn. 16729-II, K. Bessendowski, op. cit., k. 30; Witoldówka [on-line] http://www.dws-xip.pl/PW/formacje/pw2064.html [dostęp 07.12.2021]; M. Dębowska, op. cit., A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 238; W. Romanowski, ZWZ-AK…, s. 300-301. Samoobrona w Witoldówce była jak na warunki wołyńskie stosunkowo dobrze uzbrojona także w broń maszynową. Wszystko to pomogło odeprzeć atak upowski w grudniu 1943 r. ze stratą zaledwie trzech ludzi, W. Romanowaki, Kainowe…, s. 59-60.
[155] T. Dudek, Cichociemny kpt. Władysław Kochański „Bomba”/„Wujek”…, s. 122-123; A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 145; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 306-308.
[156] Ibidem, s.796
[157] Ibidem, s. 282.
[158] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 126-128, 215-216, 224,
[159] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s 268; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 460.
[160] A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 269.
[161] R. Kucharski „Wrzos”, Krwawa Łuna, Warszawa 1997, s. 9-10; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 70-71.
[162] Ibidem, s. 60.
[163] M. Dębowska, op. cit., s. 355.
[164] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 157.
[165] Ibidem, s. 157.
[166] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 157; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 60-61.
[167] F. Jasiński, Kronika. Losy Polaków parafii Kąty, powiatu krzemienieckiego, województwa wołyńskiego w latach 1939-1945, Biały Dunajec-Ostróg 2012, s. 46-48; A. Peretiakowicz, Wołyńska Samoobrona…, s. 269.
[168] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 159.
[169] Ibidem, s. 157.
[170] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 107.
[171] Ibidem, s. 66.
[172] Ibidem, s. 864-865.
[173] R. Kucharski „Wrzos”, op. cit., s. 13-14; A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 167-168; W. Romanowski, ZWZ-AK…, s. 306-307.
[174] Obrona Pańskiej Doliny [on-line] http://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=obrona-panskiej-doliny [dostęp: 07.02.2022]; A. Cybulski, Wspomnienia konspiracyjnego starosty z Wołynia, Warszawa 2009, s. 96-123; O. Kowalski, Z Wołynia przez Polesie do Berlina. Wspomnienia żołnierza 27 WDP AK, Bydgoszcz 2005, s. 8-13.
[175] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 428-431.
[176] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 157.
[177] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 456-457.
[178] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 157.
[179] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s.69.
[180] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona …, s. 157, 159, 167; idem, Wołyńska Samoobrona …, s. 268-270.
[181] E. Komoński, op. cit., s. 451; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 334-336.
[182] E. Komoński, op. cit., s. 451; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 334-336
[183] Ibidem, s. 342-345; L. Karłowicz, Jastrzębiacy. Historia oddziału i batalionu partyzanckiego „Jastrzębia” z 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, Warszawa- Kraków 2013, s. 81-82, 85-89; O. Kowalski, op. cit., s. 33-45; L. Kulińska, Cz. Partacz, op. cit., s. 135-137.
[184] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 496.
[185] E. Komoński, op. cit., s. 450; T. Świder, Okruchy Wspomnień, „Biuletyn Informacyjny 27 WDP AK” 2001, nr 1, s. 32-43; T. Świder, W Lublatynie mieliśmy samoobronę [online] https://www.wolyn.org/index.php/informacje/1080-w-lublatynie-mielismy-samoobrone [dostęp: 13.02.2022].
[186] Według innych źródeł funkcję komendanta samoobrony sprawował sierżant Józef Dunajski „Brudny”, T. Świder, Okruchy Wspomnień, „Biuletyn Informacyjny 27 WDP AK” 2001, nr 1, s. 32-38; J. Turowski, Pożoga: walki 27 WDP AK , s. 61; E. Komoński, op. cit., s. 450; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 357.
[187] Ibidem, s. 498-499.
[188] Ibidem, s. 500.
[189] T. Roch, O najlepszym z najlepszych żołnierzy Wołynia [on-line] O najlepszym z najlepszych żołnierzy Wołynia | Niepoprawni.pl [dostęp: 18.02.2022]; L. Karłowicz, Od Zasmyk do Skrobowa, Kraków-Warszawa 2013, s. 107-152; E. Komoński, op. cit., s. 450; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 359-361; J. Turowski, Pożoga: walki 27 WDP AK , Warszawa 1997, s. 73, 155, 168.
[190] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 185
[191] Ibidem.
[192] ŚZŻAK, teczka osobowa Konrada Bylicy, (b.p.), A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 70-73; W. Romanowski, Kainowe…, s.154; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 560-562.
[193] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 183; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 121-122
[194] L. Laskowski, „Rzeczpospolita Bielińska”, w: Wołyń. Epopeja polskich losów 1939-2013. Akt II, relacje zebrał i opracował M. Koprowski, Zakrzewo, 2013, s. 16-18; W. Romanowski, ZWZ-AK…, s. 272-273; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 911-913.
[195] W. Romanowski, ZWZ-AK…, s. 265.
[196] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 133; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 252-253.
[197] ŚZŻAK, teczka osobowa Romana Zawadzkiego (b.p.).
[198] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 167.
[199] W. Romanowski, ZWZ-AK…, s. 265.
[200] G. Motyka, Od rzezi wołyńskiej…, s. 191; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 841.
[201] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 133.
[202] Ibidem, ss. 183, 206.
[203] J. Krasowski „Lech”, Wołyński oddział Kozaka, Szczecin 1996, s. 7-40.
[204] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 185.
[205] W. Romanowski, ZWZ-AK…, s. 265.
[206] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 184.
[207] Ibidem, s. 185.
[208] Ibidem, s. 184.
[209] Ibidem, s. 183-184.
[210] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 88-89.
[211] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 183; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 142-143.
[212] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 35.
[213] Ibidem, s. 184
[214] M. Dębowska, op. cit., s. 353; R. Kucharski „Wrzos”, op. cit., s. 49-50; A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 45-47, 62,
[215] T. Dudek, Przebraże…, s. 175-181; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 583-584.
[216] ŚZŻAK, teczka osobowa Franciszka Cybulskiego, k. 1-3; A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 110; W. Romanowski, ZWZ-AK…, s. 254-255; szerzej zob. T. Dudek, Przebraże…, s. 98-99, 114-184.
[217] B. Ossol., sygn. 16301/II, Materiały Józefa Wójcika…, k. 33- 34; A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 110. Szerzej na ten temat zob. A. Oliwa, Gdy poświęcano noże, Opole 2013, passim.
[218] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 612.
[219] ŚZŻAK, teczka osobowa Kazimierza Cytryckiego, k. 1, teczka osobowa Jan Tańskiego, k. 1; A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 186; W. Romanowski, Kainowe…, s. 156-159.
[220] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 87-88.
[221]Ibidem, s. 185.
[222] Ibidem, s. 184.
[223] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 547.
[224] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 44-46; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 547-549.
[225] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 35; E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 614.
[226] A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 133.
[227] Ibidem, s. 183.
[228] G. Motyka, Od rzezi Wołyńskiej do akcji Wisła. Konflikt polsko-ukraiński 1939-1947, Kraków 2011, s. 154-155; A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 81.
[229] J. Lipiński, Dantejskie sceny nad Bugiem, w: Wołyń. Epopeja polskich losów 1939–2013. Akt I, relacje zebrał i opracował M. Koprowski, Zakrzewo, 2013, s. 165-166; A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 183;
[230] E. Siemaszko, W. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich…, t. 1, s. 628.
[231] J. Błażejewska, op. cit., s. 131; A. Peretiakowicz, Polska samoobrona…, s. 35, 81-82, 184-185.
[232] T. Leszkowicz, Przemysław Wywiał: „Burza” zaczęła się na Wołyniu, 28 stycznia 2014, [online:] https://histmag.org/Przemyslaw-Wywial-Burza-zaczela-sie-na-Wolyniu-9000/ (30.07.2020 r.).
[233] M. Fijałka, 27. Wołyńska Dywizja Piechoty AK, Warszawa 1986, s. 61.
[234] C. Piotrowski, Wojskowe i historyczne tradycje 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, Warszawa 1993, s. 47.
[235] Ibidem, s. 70, 87, 143.
[236] Ibidem, s. 100, 121.
[237] Ibidem, s. 174, 180.
[238] M. Fijałka, op. cit., s. 80.
[239] M. Kardas, Generał Jan Wojciech Kiwerski „Oliwa”. Dowódca 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, Łódź 1995, s. 94.
[240] Komunikat nr 1 Dowództwa A.K. z dnia 29 marca 1944 r. „Biuletyn Informacyjny” 1944, R. 6, nr 14 (221), 6 kwietnia, s. 2.
[241] Gen. Sosnkowski do gen. Komorowskiego: wątpliwości w związku z rozkazem Dowódcy AK do Komendanta Okręgu Wołyń, [w:] Armia Krajowa w dokumentach, t. 3: kwiecień 1943 – lipiec 1944, red. nauk. H. Czarnocka et al., Londyn 1976, s. 394.
[242] E. H. Bakuniak, „Osnowa”. Zgrupowanie pułkowe 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Wspomnienia uczestnika walk 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK i 9. Pułku Piechoty Legionów AK, Warszawa 2004, s. 70-72.
[243] Gen. Komorowski do gen. Sosnkowskiego: meldunek sytuacyjny nr 4 z dnia 12 kwietnia 1944, [w:] Armia Krajowa w dokumentach, t. 3: kwiecień 1943 – lipiec 1944, red. nauk. H. Czarnocka et. al., Londyn 1976, s. 404.
[244] M. Kardas, Próba ustalenia przyczyn i sprawców śmierci ppłk Jana Wojciecha Kiwerskiego dowódcy 27 WDP AK, 17 kwietnia 2011, [online:] http://27wdpak.btx.pl/index.php/ dowodcy-27-wdp-ak/273-proba-ustalenia-przyczyn-i-sprawcow-mierci-ppk-jana-woj ciecha-kiwerskiego-dowodcy-27-wdp-ak (30.07.2020 r.).
[245] Mjr Jan Szatowski – „Kowal”, 24 marca 2006, [online:] http://27wdpak.btx.pl/index.php/ dowodcy-27-wdp-ak/256-mjr-jan-szatowsk1-kowalq (30.07.2020 r.).
[246] R. Kucharski, Krwawa Łuna, Warszawa 1997, s. 100-126.
[247] M. Koprowski, Oni nas rozbroją, 29 lipca 2011, [online:] https://kresy.pl/kresopedia/ oni-nas-rozbroja/ (30.07.2020 r.).
[248] T. Wolak, Wspomnienia żołnierza 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej z lat 1943-1944. Walki o polskość i niepodległość Wołynia, Warszawa 2016, s. 150.
[249] T. Sztumberk-Rychter, Artylerzysta piechurem, Warszawa 1966, s. 285.
[250] Z. Maguza, Żołnierskie losy Wołyniaka, „Przegląd Historyczno-Wojskowy” 2014, nr 15 (66) / 2 (248), s. 141.
[251] W. Filar, Działania 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej – Działania 27 WDP AK na Podlasiu i Lubelszczyźnie, 5 czerwca 2019, [online:] http://27wdpak.btx.pl/index. php/137-oddzialy-27-wdp-ak/596-dzialania-27-wolynskiej-dywizji-piechoty-armii-kra jowej-dzialania-27-wdp-ak-na-podlasiu-i-lubelszczyznie (30.07.2020 r.).
[252] W. Filar, Działania 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej (Lipiec 1944 r.), 22 lipca 2019, [online:] http://27wdpak.btx.pl/index.php/publikacje/600-dzialania-27-wolynskiej -dywizji-piechoty-armii-krajowej-lipiec-1944-r (30.07.2020 r.).
[253] L. Karłowicz, Od Zasmyk do Skrobowa, Opole 1994, s. 412
[254] Płk Kotowicz do gen. Komorowskiego: wrogi stosunek AL do AK, [w:] Armia Krajowa w dokumentach, t. 3: kwiecień 1943 – lipiec 1944, red. nauk. H. Czarnocka et. al., Londyn 1976, s. 527.
[255] J. Turowski, op. cit., s. 503.
[256] M. Koprowski, Z lasów parczewskich do Skrobowa, 20 maja 2012, [online:] https://kresy. pl/kresopedia/z-lasow-parczewskich-do-skrobowa/ (30.07.2020 r.).
[257] L. Karłowicz, Jastrzębiacy. Historia oddziału i batalionu por. „Jastrzębia” w 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, Lublin 1999, s. 155.
[258] J. Turowski, op. cit., s. 519; W. Romanowski, op. cit., s. 344.
[259] Redakcja i Wydawca, „Biuletyn Informacyjny 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK” 1986, R. 3, nr 9, s. 1.
[260] Okręgi „bez ziemi”, 31 marca 2012, [online:] https://armiakrajowa.org.pl/okregi/65-okr gi-qbez-ziemiq (30.07.2020 r.).
[261] T. Socha, Uroczystości odsłonięcia i poświecenia pomnika oraz nadania i poświęcenia sztandaru 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK (12.09.1993), „Biuletyn Informacyjny 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK” 1993, R. 10, nr 4 (40), s. 30.
Archiwalia:
Biblioteka Jagiellońska, Dział Rękopisów
Sygn. akc. 362/01, J. Polaczek, „Epilog Burzy w Inspektoracie Łuck”,
Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Dział Rękopisów
Sygn. 16729 –II – K. Bessendowski, Wołyńskie wspomnienia: lata 1939-1944
Sygn. 16301/II, Materiały Józefa Wójcika (ps. „Zgrzyt”) dotyczące głównie
działalności konspiracyjnej na Wołyniu i pobytu w obozach sowieckich w głębi ZSRR (1939-1955);
Biuro Udostępniania i Archiwizacji IPN w Warszawie
Archiwum Środowiska Żołnierzy 27 WDP AK, ygn. IPN GK 932/1, Luboml I; sygn. IPN GK 932/2, Kowel II; sygn. IPN GK 932/3, Sarny III; sygn. IPN GK 932/4, Włodzimierz IV; sygn. IPN GK 932/5, Łuck V; sygn. IPN GK 932/6, Kostopol VI; sygn. IPN GK 932/7, Horochów VII; sygn. IPN GK 932/8, Dubno VIII; sygn. IPN GK 932/9, Równe IX, sygn. IPN GK 932/10, Zdołbunów X; sygn. IPN GK 932/11, Krzemieniec XI.
Archiwum Wschodnie Ośrodka Karta:
Sygn. II 1303 2k – Władysław Janczyński, Mój pamiętnik z okresu II Rzeczpospolitej Polskiej okupacji oraz sowieckiej i niemieckiej i PRL
Sygn. II/0234 – Aleksander Kulisz, Wspomnienia
Archiwum Zakładu Historii Ruchu Ludowego:
Sygn. R VIII/378 – Relacja o działalności BCH na Wołyniu opracowana przez Aleksandra Sokołowskiego, cz. 2.
Centralna Biblioteka Wojskowa w Warszawie
Sygn. 4/99 – J. Turowski, Armia Krajowa: Okręg Wołyń. Kwestia Ukraińska – oddziały partyzanckie
Sygn. 5/99, t. 7-8, Relacje świadków zbrodni popełnionych na ludności polskiej przez nacjonalistów ukraińskich w latach 1939-1944 na Wołyniu;
Sygn. 29/98, L. Świkla „Adam”, O Przebrażu i kilku innych sprawach,;
Sygn. 40/98, J. Wójcik „Zgrzyt”, Przebieg służby w AK Obwód Łuck kryptonim „Łan”.
Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego:
Archiwum Komisji Historycznej ZBOWiD w Krakowie:
Sygn. 386 – L. Świkla, O Przebrażu i kilku innych sprawach
Archiwum Lucyny Kulińskiej:
Akc. sygn. 2388, A. Kownacka-Góral, Wspomnienia z dawnych lat
Światowy Związek Żołnierzy AK:
Teczka osobowa Konrada Bylicy
Teczka osobowa Franciszka Cybulskiego
Teczka osobowa Kazimierza Cytryckiego
Teczka osobowa Jerzego Czyżewskiego
Teczka osobowa Jan Tańskiego
Teczka osobowa Zygmunta Topolnickiego
Teczka osobowa Romana Zawadzkiego
Delegatura IPN w Kielcach – Wydział Archiwalny:
Sygn. Ki 53/83 – Cz. Hołub, Terror i eksterminacja ludności polskiej na Polesiu w II wojnie światowej
Źródła drukowane:
Armia Krajowa w dokumentach (1939-1945), t. 3 : kwiecień 1943 – lipiec 1944, red. nauk. Halina Czarnocka et al, Wrocław 1991.
Armia Krajowa w dokumentach (1939-1945), t. 4 : lipiec 1944 – październik 1944, red. nauk. Halina Czarnocka et al, Wrocław 1991.
Polska i Ukraina w latach trzydziestych–czterdziestych XX wieku. Nieznane dokumenty z archiwów służb specjalnych, Polacy i Ukraińcy pomiędzy dwoma systemami totalitarnymi. 1942–1945, t. 4, cz. 1-2, Kijów-Warszawa 2005.
Literatura przedmiotu:
Bakuniak E., “Osnowa”: Zgrupowanie pułkowe 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej – Okręg Wołyński, Warszawa 2004.
Błażejewska S., Wołyń 1943, [b.r. i m. w.], 2016.
Bonusiak W., Małopolska Wschodnia i Wołyń w czasie II wojny światowej, Rzeszów 2022.
Burzyński M., Karaczun obsesja przeszłości, Inowrocław 2020.
“Biuletyn Informacyjny 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej”, nr 1 (1) – 4 (116), Warszawa 1984-2012.
Chudzik W. (red.), Polskie podziemie 1939-1941: od Wołynia do Pokucia, Instytut Pamięci Narodowej. Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Warszawa 2004.
Cybulski A., Wspomnienia konspiracyjnego starosty z Wołynia, Warszawa 2009.
Cybulski M., Komendant. Porucznik Henryk Cybulski (1910-1971) na tle wydarzeń wołyńskich w latach 1940-1944 i w okresie powojennym, „Wschodni Rocznik Humanistyczny” 7, 2010-2011, s. 293-312.
Cybulski H., Krwawy Wołyń ’43. Wspomnienia komendanta Przebraża, Warszawa 2014.
Dębowska M., Kościół katolicki na Wołyniu w warunkach okupacji 1939-1945, Rzeszów 2008.
Doliński K., 27 Wołyńska Dywizja Piechoty Armii Krajowej: Wykazy żołnierzy poszczególnych pododdziałów, Wydawnictwo Sigillum, Lublin 2016.
Dudek T., Cichociemny kpt. Władysław Kochański „Bomba”/„Wujek” i jego żołnierze w obronie ludności polskiej Wołynia w 2. połowie 1943 roku, w: Żołnierze Armii Krajowej na Kresach Wschodnich podczas II wojny światowej. Historia-Polityka-Pamięć, pod. red. nauk. O. Grotta i A. Perłakowskiego, Kraków 2021, s. 113-147.
Dudek T., Przebraże 43, Warszawa 2019, s. 5-211
Faszcza D., Komenda Główna Okręgu AK „Wołyń” wobec eksterminacji ludności polskiej w 1943 roku, „Niepodległość i Pamięć” 2013, nr 3–4, s. 73-97.
Faszcza D., „Luboń”, „Wiktor” Pułkownik Kazimierz Bąbiński 1895-1970, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 2010.
Faszcza D., Polskie Państwo Podziemne na Wołyniu 1939–1944, „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” 2010, nr 7–8, s. 95-107.
Fijałka M., 27. Wołyńska Dywizja Piechoty AK, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1986.
Filar W., „Burza” na Wołyniu: dzieje 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej: studium historyczno-wojskowe, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 2010.
Filar W., Przebraże: bastion polskiej samoobrony na Wołyniu, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 2004.
Filar W., Okręg Wołyński AK, w: Armia Krajowa rozwój organizacyjny, red. nauk.K. Komorowski, Warszawa 1996, s. 225-249.
Filar W., Wydarzenia wołyńskie 1939-1944: W poszukiwaniu odpowiedzi na trudne pytania, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2008.
Hermaszewski W., Masakra w Lipnikach, Warszawa 2015.
Hrycak J., Historia Ukrainy 1772-1999. Narodziny nowoczesnego narodu, Lublin 2000.
Jakubowski G. (red.), Polskie podziemie 1939-1941: od Wołynia do Pokucia część 1, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa-Kijów 2004.
Jasiński F., Kronika. Losy Polaków parafii Kąty, powiatu krzemienieckiego, województwa wołyńskiego w latach 1939-1945, Biały Dunajec ; Ostróg, 2012.
Kachnicz Z., Armia Krajowa na Wołyniu a przygotowanie ukraińskich nacjonalistów do oczyszczenia tych terenów z Polaków, w: Wołyń i Małopolska Wschodnia 1943-1944, red. nauk. C. Partacz, B. Polak, W. Handke, Koszalin- Leszno 2004, s. 159-166.
Kardas M., Generał Jan Wojciech Kiwerski „Oliwa”, Wydawnictwo Ibidem, Łódź 1995.
Karłowicz L., Jastrzębiacy: Historia oddziału i batalionu por. “Jastrzębia” w 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej – Okręg Wołyński, Lublin 1999.
Karłowicz L., Od Zasmyk do Skrobowa, Wydawnictwo Instytut Śląski, Opole 1994.
Klimecki M., Geneza i organizacja polskiej samoobrony na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach II wojny światowej, w: Polska–Ukraina. Trudne pytania, t. 3, Materiały III międzynarodowego seminarium historycznego „Stosunki polsko-ukraińskie w latach II wojny światowej, Łuck 20–22 maja 1998, oprac. A. Ajnenkiel et al., Warszawa 1998, s. 55-73.
Kranc R., Z Ostroga na Kołymę, Kraków 1998.
Krasowski J. „Lech”, Wołyński oddział Kozaka, Szczecin 1996.
Kresowi księża harcerze. Od Kamieńca Podolskiego do Nowogródka. Wspomnienia zebrał, opracował i wydał dr. Henryk Dąbkowski, Warszawa 1999.
Kobylański W., W szponach trzech wrogów, Chicago 1988.
Kołodyński W., Po traumie, w: Wołyń bez komentarza. Wywiady radiowe, wspomnienia ocalałych, dokumenty, Warszawa 2016, s. 40-44.
Komoński E., W obronie przed Ukraińcami: Działania Polaków na Wołyniu i Galicji Wschodniej w latach 1943-1944 wobec polityki eksterminacyjnej nacjonalistów ukraińskich, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2013.
Komorowski K., Armia Krajowa: rozwój organizacyjny, Wojskowy Instytut Historyczny, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 1996.
Kowalski O., Z Wołynia przez Polesie do Berlina. Wspomnienia żołnierza 27 WDP AK, Bydgoszcz 2005.1
Krajewski K., Na straconych posterunkach: Armia Krajowa na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015.
Kucharski R., Krwawa Łuna, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, Warszawa 1997.
Kulińska L., Partacz C., Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich na Polakach w latach 1939-1945: Ludobójstwo niepotępione, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2015.
Laskowski L., „Rzeczpospolita Bielińska”, w: Wołyń. Epopeja polskich losów 1939-2013. Akt II, relacje zebrał i opracował M. Koprowski, Zakrzewo, 2013, s. 13-25.
Lipiński J., Dantejskie sceny nad Bugiem, w: Wołyń. Epopeja polskich losów 1939-2013. Akt I, relacje zebrał i opracował M. Koprowski, Zakrzewo, 2013, s. 151-181.
Łoziński M., Strażnik pamięci Przebraża, w: Wołyń. Epopeja polskich losów 1939–2013. Akt II, relacje zebrał i opracował M. Koprowski, Zakrzewo, 2013, s. 279-342.
Łukaszów J. [wł. Tadeusz Olszański], Walki polsko-ukraińskie 1943-1947, „Zeszyty Historyczne” 1989, z. 90, s. 159-199.
Mazur G., Węgierski J., Konspiracja lwowska 1939-1944: słownik biograficzny, Wydawnictwo Unia, Katowice 1997.
Motyka G., Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła”. Konflikt polsko-ukraiński. Konflikt polsko- ukraiński 1943-1947, Kraków 2011.
Motyka G., Polski policjant na Wołyniu, „Karta. Kwartalnik Historyczny” 8, 1998, nr 24, s. 126-140.
Motyka G., Postawy wobec konfliktu polsko-ukraińskiego w latach 1939-1953, w: Stosunki społeczne i etniczne na dawnych ziemiach wschodnich Rzeczpospolitej 1939-1953, praca zbiorowa pod red. K. Jasiewicza, Warszawa- Londyn 2002, s. 279-409.
Motyka G., Tak było w Bieszczadach. Walki Polsko-Ukraińskie 1943-1948, Warszawa 1999.
Motyka G., Ukraińska partyzantka 1942-1960, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 2006.
Oliwa A., Gdy poświęcano noże, Opole 2013.
Partacz Cz., Depolonizacja Wołynia i Małopolski Wschodniej przez OUN-UPA i Służbę Bezpieczeństwa OUN w latach 1943-1944, „Rocznik Koszaliński” 31, 2003, s. 97-119.
Piersa D., Eksterminacja ludności polskiej na Wołyniu, „Studenckie Zapiski Historyczne” 2007, nr 4, s. 69-87
Polskie Siły Zbrojne w II Wojnie Światowej, t. 3, Londyn 1950.
Piotrowski Cz., Wojskowe i historyczne tradycje 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Okręg Wołyński, Warszawa 1993.
Romanowski R., Kainowe dni, Warszawa 1990.
Romanowski W., ZWZ-AK na Wołyniu: 1939-1944, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1993.
Siemaszko E., Siemaszko W., Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia: 1939-1945, Wydawnictwo von Borowiecky, Warszawa 2000.
Siemaszko E., Wołyń pod okupacją niemiecką, „Niepodległość i Pamięć’ 2008, nr 27, s. 237-266.
Sztumberk-Rychter T., Artylerzysta piechurem, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1966.
Turowski J., Pożoga: walki 27 Wołyńskiej Dywizji AK, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1990.
Turowski J., Siemaszko W., Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich dokonane na ludności polskiej na Wołyniu 1939-1945, Warszawa 1990.
Wiąk W. J., Struktura organizacyjna Armii Krajowej 1939-1944, nakł. aut., Warszawa 2003.
Wnuk R., „Za pierwszego Sowieta”: polska konspiracja na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej (wrzesień 1939 – czerwiec 1941), Instytut Pamięci Narodowej. Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Instytut Studiów Politycznych PAN, Warszawa 2007.
Wolak T., My kijami walczyć nie będziemy, w: Wołyń. Epopeja polskich losów 1939-2013. Akt I, relacje zebrał i opracował M. Koprowski, Zakrzewo, 2013, s. 219-258.
Wolak T., Na Wołyniu. Najstarszy i największy oddział partyzancki „Bomba” Armii Krajowej, „Biuletyn Informacyjny 27 WDP AK” 2010, nr 1, s. 3-21.
Wolak T., Wspomnienia żołnierza 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej z lat 1943-1944, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, Warszawa 2016.
Wspomnienia nie tylko o pułku KOP Sarny, red. H. Dąbkowski, Warszawa 2001.
Żołnierze Wołynia: działalność powojenna żołnierzy 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, Bakuniak E., Dyszkiewicz E. (red.), Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Okręg Wołyński, Warszawa 2002.
Netografia:
Obrona Rybczy [online] http://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=obrona-rybczy
Roch T., O najlepszym z najlepszych żołnierzy Wołynia [online] O najlepszym z najlepszych żołnierzy Wołynia | Niepoprawni.pl